Publiczność kolejnego koncertu z cyklu „Muzyczne wieczory u Lutosławskich” Filharmonii Kameralnej owacyjnie przyjęła występ duetu włoskich artystek. Voci di luna, czyli flecistka Francesca Salvemini i pianistka Silvana Libardo, zaprezentowały w drozdowskim Muzeum Przyrody program złożony z klasycznych arcydzieł i filmowych przebojów, nie obyło się też bez repertuarowych niespodzianek. – Ludzie byli bardzo przyjaźni i reagowali niezwykle gorąco! – mówi Francesca Salvemini. – Wyglądało to tak, że przyszli tu bardzo świadomie, wiedzieli czego oczekiwać i z wielką przyjemnością tego słuchali, dlatego jestem bardzo zadowolona z tego koncertu!

Trwający od ubiegłego roku cykl koncertów w salonie dawnej siedziby rodu Lutosławskich to efekt współpracy Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego z Muzeum Przyrody w Drozdowie. Raz w miesiącu w niezwykle przyjaznej atmosferze występują tam utytułowani soliści i młode talenty, duety oraz nieco większe, ale wciąż kameralne składy. Nie brakuje wśród nich wykonawców zagranicznych, i tak po artystach z Francji, Serbii, Rumunii, Korei Południowej czy Ukrainy przyszła pora na duet z Włoch, jednego z krajów mogącego poszczycić się wielowiekowymi tradycjami muzycznymi, wspaniałym dorobkiem w dziedzinie muzyki klasycznej oraz operowej, a do tego imponującą ilością wybitnych kompozytorów, dyrygentów i muzyków.
Rodzinny duet matki Silvany Libardo i córki Franceski Salvemini zaprezentował się w Drozdowie z jak najlepszej strony, dołączając tym samym do licznego już grona włoskich artystów współpracujących z łomżyńską Filharmonią Kameralną. Zatytułowany „Klasyka i film” koncert przyniósł licznym słuchaczom sporo niespodzianek. Największą było na pewno wykonanie  klimatycznej „Orientalnej melodii” Antonio Salveminiego, czyli brata solistki i syna pianistki.
– Antonio jest nie tylko kompozytorem nagradzanym w konkursach, ale też pianistą – mówi Francesca Salvemini. – Studiował u naszej matki w konserwatorium Santa Cecilia w Rzymie, ma bogaty dorobek i uznałyśmy, że zagramy dzisiaj jedną z jego kompozycji, skoro miał to być taki rodzinny koncert w salonie.
Klasykę reprezentowały jeszcze dwie kompozycje: słynna Pawana na śmierć infantki Maurice’a Ravela oraz Fantazja węgierska op. 26 Alberta Franza Dopplera, zaś na resztę programu sobotniego koncertu złożyły się już wyłącznie najsłynniejsze kompozycje filmowe. W aranżacjach na flet i fortpeian zabrzmiały oszczędnie, ale bardzo szlachetnie, co było szczególnie słyszalne w klimatycznych wykonaniach tematów z „Przeminęło z wiatrem” (Max Steiner), „Doktora Żywago”
(Maurice Jarre), „Listy Schindlera” (John Willimas) czy standardzie „Love Is  A Many Splendored Thing”(Sammy Fain). Jak podkreślał prowadzący koncert Mateusz Goc niemal wszystkie składajace się na program utwory były nagradzane oskarami, albo przynajmniej nowminowa do tej prestiżowej nagrody, zdobywały też nader liczne nagrody na innych festiwalach filmowych.
Jednym z nich byl słynny „Amerykanin w Paryżu” z muzyką  George’a Gershwina, z którego Francesca Salvemini i Silvana Libardo wybrały nie tylko temat tytułowy, ale też „The Man I Love”, solowy popis pianistki. Nie mogło też zabraknąć solidnej dawki muzyki włoskich twórców muzyki filmowej: Nino Roty, który ozdobił swą muzyką wiele filmów Federico Felliniego, w tym wykonane w Drozdowie tematy z obrazów „Amarcord”, „La dolce vita” i „Osiem i pół” oraz Ennio Morricone, z którego dorobku zabrzmiały z kolei motyw miłosny z filmu „Nowe kino Paradiso”, „Playing Love”z „The Legend Of The Pianist On The Ocean” oraz „Gabriel’s Oboe” z „Misji”.
Słuchacze, wśród których nie zabrakło też dzieci i młodzieży, przyjęli je tak gorąco, że koncert zakończyły aż dwa bisy: pierwszym był kolejny klasyk mistrza muzyki do westernów Ennio Morricone „Once Upon A Time In The West”, zaś finałowym „Życie jest piękne” kolejnego włoskiego kompozytora Nicoli Piovaniego.
– Takie kameralne koncerty to świetna promocja muzyki klasycznej – ocenia Francesca Salvemini. – Wydaje mi się, że niewykle ważny jest tu fakt, że przyciągają nie tylko melomanów, ale też zwykłych słuchaczy, którzy dzięki temu mogą zainteresować się klasyką. Dzieje się tak dzięki temu, że są to klimatyczne, kameralne koncerty, a do tego ich program jest zestawiony w taki sposób, że zawiera też lżejszą muzykę, tak jak dzisiaj przeboje filmowe, przystępne nawet dla mniej wyrobionej publiczności.

Wojciech Chamryk