Orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w samym środku śnieżnej zimy zabrała słuchaczy do gorącej Hiszpanii. Wszystko dzięki karnawałowemu koncertowi, na którego program, z wyjątkiem jednego, ognistego tanga, złożyły się hiszpańskie utwory – autorstwa tamtejszych kompozytorów, bądź pochodzących z innych krajów, ale Hiszpanią zainspirowanych. Śpiewała, tańczyła i grała na kastanietach sopranistka Elisa Vélez, dyrygował jej rodak Daniel Gil De Tejada, a drugim solistą był, znany już łomżyńskiej publiczności, wirtuoz klasycznej gitary Krzysztof Pełech.

Od pewnego czasu zauważalne jest coraz większe zainteresowanie koncertami łomżyńskich filharmoników. Publiczność tłumnie przychodzi więc nie tylko na niebiletowane wydarzenia w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kameralistyki Sacrum et Musica czy cyklu kameralnych koncertów „Muzyczne wieczory u Lutosławskich” w drozdowskim Muzeum Przyrody, ale coraz chętniej uczęszcza też na koncerty obecnego sezonu artystycznego. Kiedyś normą były wyprzedane koncerty okolicznościowe, jak sylwestrowy czy na Dzień Kobiet, obecnie coraz częściej zdarza się to również w przypadku innych koncertów, tak jak teraz karnawałowych. Dlatego na występ Grażyny Brodzińskiej „Pokochaj mnie” 14. lutego biletów nie ma już od dawna, świetnie sprzedają się bilety na pożegnanie karnawału 28. lutego z zespołem śpiewających bandurzystek z Ukrainy, a i czwartkowy koncert „Hiszpański karnawał” też cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem słuchaczy, których było około 300, gdy sala Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich liczy 350 miejsc. Co ważne aż 55 z nich zajęli posiadacze abonamentów na wszystkie koncerty w obecnym sezonie, co jest jak dotąd rekordowym wynikiem, a kolejne 40 dzieci i młodzież, bowiem uczniowie i studenci, dzięki promocji na czas ferii, płacili za bilet jedyne 3 złote. To proste rozwiązanie jest świetnym sposobem na pozyskanie orkiestrze również młodych słuchaczy, szczególnie gdy koncert przypadnie im do gustu, a tak było w czwartkowy wieczór. Program hiszpański trafił zarówno do tych młodszych, jak i starszych, nierzadko wytrawnych już, melomanów. Ciekawy dobór repertuaru, jego nienaganne wykonanie przez wzmocniony we wszystkich sekcjach skład orkiestry, wybitny wirtuoz, świetnie prezentująca się wokalnie i do tego obdarzona dużym temperamentem śpiewaczka oraz doskonale nad tym wszystkim panujący dyrygent – to wszystko sprawiło, że w zgodnej opinii słuchaczy był to niezapomniany wieczór. Bo tak jak fragmenty opery „Cyrulik sewilski” Gioacchino Rossiniego, słynny  Concierto de Aranjuez Joaquina Rodrigo, Suita nr 1 z opery „Carmen” Georgesa Bizeta  czy Taniec hiszpański z baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego są utworami powszechnie znanymi i już wcześniej w Łomży wykonywanymi, to jednak bod batutą hiszpańskiego dyrygenta zabrzmiały porywająco. Warto tu dodać, że  Daniel Gil De Tejada jest laureatem licznych konkursów dyrygenckich, w tym zdobywcą II nagrody na ubiegłorocznym „European Union Conducting Competition” w Sofii, gdzie jednym z jurorów był Jan Miłosz Zarzycki, a dodatkową nagrodą  dla hiszpańskiego laureata było poprowadzenie orkiestry Filharmonii Kameralnej podczas jej koncertu w Łomży.
– To bardzo dobra orkiestra – ocenia Daniel Gil De Tejada. – Mieliśmy cztery próby i okazało się, że muzycy świetnie radzą sobie z tym repertuarem, a atmosfera na tych próbach też była bardzo pozytywna. Efekt naszej pracy to świetnie przyjęty przez słuchaczy koncert, gdzie poza bardzo znanymi utworami, czerpiącymi z muzyki hiszpańskiej, zagraliśmy też dużo zarzueli, czyli hiszpańskiej operetki-musicalu.
I te mniej znane, dotąd w Łomży nie wykonywane, utwory były dla publiczności największą atrakcją. Od suity złożonej z popularnych pieśni hiszpańskich do słów wybitnego poety Federico Garcii Lorki, poprzez uwertury i pieśni z zarzuel Federico Chueki, Amadeo Vivesa czy Gerónimo Giméneza, aż po wykonaną na bis  przez oboje solistów kolejną perełkę, XIX-wieczną Las hijas del Zebedeo Ruperto Chapíego – publiczność reagowała żywiołowo, nagradzając artystów długimi owacjami. A utworów było przecież jeszcze więcej, bowiem Krzysztof Pełech zagrał solo słynne
Asturias Isaaca Albéniza, a z towarzyszeniem orkiestry argentyńskie Tango en Skai… tunezyjskiego kompozytora Rolanda Dyens’a, a Elisa Vélez zaśpiewała Les filles de Cadix Leo Delibesa.
– To był wspaniały wieczór! – mówili słuchacze opuszczający salę po koncercie, komentujący również fakt kolejnej nominacji łomżyńskich filharmoników do nagrody Fryderyka, dzięki płycie „Polish Contemporary Concertos”.
– Z ogromną przyjemnością wróciłem do Łomży na zaproszenie dyrektora Zarzyckiego – mówi Krzysztof Pełech. – To zawsze jest frajda dla gitarzysty czy każdego innego muzyka, możliwość zagrania z orkiestrą, bo to się nie zdarza na co dzień – gitara dosyć rzadko gości na deskach filharmonii. Moim zdaniem powinna pojawiać się częściej, bo chyba jednak cieszy się popularnością wśród publiczności, czego mieliśmy dziś potwierdzenie.

Wojciech Chamryk