Muzycy z Albanii po raz pierwszy wystąpili w Łomży. Orkiestrę Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego poprowadził Oleg Arapi, dyrektor artystyczny i dyrygent Narodowej Orkiestry Albańskiego Radia i Telewizji, a w roli solistki wystąpiła Joana Kaimi, jedna z najbardziej utalentowanych albańskich skrzypaczek młodego pokolenia i koncertmistrz tej samej orkiestry, dla której był to koncertowy debiut w Polsce. Łomżyńska publiczność po raz pierwszy miała też okazję słyszeć utwory kompozytorów albańskich, a na finał zabrzmiała Symfonia nr 40 g-moll KV 550 Wolfganga Amadeusza Mozarta w porywającym wykonaniu filharmoników.
Orkiestra Filharmonii Kameralnej znana jest z zróżnicowanych repertuarowo koncertów. Fakt, że zespół tworzą bardzo wszechstronni i wspaniali muzycy umożliwia wykonywanie najróżniejszych utworów: od typowo rozrywkowych, poprzez klasyczne arcydzieła, aż do kompozycji twórców współczesnych. Taki był również program czwartkowego, drugiego w jubileuszowym sezonie artystycznym, koncertu „Klasycznie i egzotycznie” w Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich.
W jego pierwszej części goście z Albanii zaprezentowali aż dwa utwory ze swego kraju, tak więc już na otwarcie zabrzmiał Taniec albański nr 2 współczesnego kompozytora Thomy Gaqi, opisujący bez słów, za to za pomocą lirycznych dźwięków, piękno tamtejszej przyrody od Adriatyku do gór, dominujących w tamtejszym krajobrazie. Równie udana okazała się Baresha na skrzypce i orkiestrę
Rexho Mulliqi’ego, ale w aranżacji Gertiego Drugi, kompozycja czerpiąca z albańskiego folkloru, ale z symfonicznym rozmachem i wirtuozowskimi partiami skrzypiec.
– Zawsze kiedy dyryguję poza Albanią włączam do programu jeden lub dwa utwory kompozytorów albańskich – wyjaśnia Oleg Arapi, będący w Polsce już po raz ósmy. – Popularyzujemy w ten sposób muzykę naszej ojczyzny i to jest świetna sprawa, dzięki której melomani poszerzają swoje horyzonty i poznają nieznane sobie dotąd utwory. Kiedy na przykład dyrygują u nas polscy dyrygenci też sięgają po wasze utwory, dzięki czemu znamy dość dobrze utwory Chopina czy Wieniawskiego, którego grała też i Joana, ale i też takie mniej popularne, ale równie piękne.
Dzieła albańskich twórców przedzielił pierwszy utwór klasyczny, Koncert skrzypcowy g-moll RV 315 Antonio Vivaldiego, czyli słynne „Lato” z „Czterech pór roku”, w którym 28-letnia skrzypaczka potwierdziła, że nie bez powodu robi międzynarodową karierę – od tego czwartku i łomżyńskiego koncertu również w Polsce. – Jestem pierwszy raz nie tylko w Łomży, ale też i w Polsce – mówi Joana Kaimi. – Myślę, że to bardzo dobra orkiestra i świetnie mi się z nią współpracowało, tym bardziej, że muzycy okazali się też bardzo przyjaźni i sympatyczni!
W drugiej części koncertu zabrzmiał tylko jeden, ale za to wyjątkowy utwór: jedna z trzech najwspanialszych symfonii Wolfganga Amadeusza Mozarta, skomponowana u schyłku życia, Symfonia nr 40 g-moll KV 550; jeśli chodzi o popularność i rozpoznawalność najbardziej charakterystycznych motywów wśród masowej publiczności, mogąca śmiało stawać w szranki z najsłynniejszym dziełem Ludwika van Beethovena, V Symfonią c-moll op. 67.
Łomżyńscy filharmonicy mają to monumentalne dzieło Mozarta w repertuarze od lat, dzięki czemu regularnie wraca ono do repertuaru orkiestry ku nieukrywanej satysfakcji słuchaczy. Podobnie było i tym razem, a nienaganność wykonania, głębia interpretacji i ogromne emocje przenikające każdy dźwięk sprawiły, że każdej z czterech części z przejęciem i w skupieniu słuchali wszyscy, od dzieci i młodzieży do wytrawnych melomanów.
– Smyczki macie naprawdę wyśmienite! – ocenia Oleg Arapi. – Nie znaczy to oczywiście, że pozostali muzycy grali słabiej, bo też byli doskonali, ale sekcja smyczkowa grała przepięknie.
Czasem pewnie takie wrażenie zależy też od instrumentów, bo widziałem jakie instrumenty miała część muzyków i nie wszystkie były najlepsze, ale generalnie jestem bardzo zadowolony – szczególnie z tego, jak orkiestra poradziła sobie z utworami kompozytorów albańskich, których do tej pory nigdy nie grała, a były tam na pewno rytmy nietypowe i dość trudne – to świetni muzycy, po prostu profesjonaliści.
Wojciech Chamryk