Sopranistka Barbara Lewicka i baryton Grzegorz Piotr Kołodziej byli gwiazdami koncertu noworocznego Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Soliści i orkiestra pod kierunkiem Jana Miłosza Zarzyckiego wykonali musicalowe i filmowe przeboje, tak chętnie słuchane przez publiczność. Można było się nimi delektować tylko za pośrednictwem transmisji online, bo ograniczenia wciąż uniemożliwiają organizację koncertów z udziałem słuchaczy.
– Jest to nietypowe i niespotykane, ale cały ten rok jest dziwny, dlatego pracujemy w taki właśnie sposób – mówi Grzegorz Piotr Kołodziej. – Cieszę się, że dyrektor Zarzycki coś takiego robi, bo myślę, że jest mnóstwo ludzi, którzy z przyjemnością obejrzą taki koncert.
Pandemia nie odpuszcza, ale to nie oznacza, że wszystkie instytucje i placówki kultury są zamknięte na cztery spusty i nic się w nich nie dzieje. Przeciwnie, Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego zintensyfikowała swe wysiłki, dążąc do tego, by co dwa tygodnie, a nawet i częściej, przygotowywać dla swej wiernej publiczności kolejne koncerty. Są one wcześniej profesjonalnie rejestrowane, tak jak w połowie grudnia świąteczny, sylwestrowy i noworoczny podczas intensywnych, trzydniowych sesji, dzięki współpracy łomżyńskiej orkiestry z Telewizją Narew oraz Bees Studio, po czym montowane i zamieszczane na stronie orkiestry.
– Szkoda, że nie możemy występować przed publicznością, bo koncert to energia, zupełnie inne emocje, ale w takich warunkach jak obecne możemy tylko nagrywać – mówi Barbara Lewicka. –
Musimy włożyć większą pracę w to, żeby stworzyć sobie publiczność wirtualnie – dodaje Grzegorz Piotr Kołodziej. – Świadomość, że ludzie będą do tego sięgać, oglądać, na pewno w tym pomaga, ale jednak występ na żywo przed publicznością jest to coś niesamowitego, bo brakuje nam kontaktu ze słuchaczami.
Mimo tego niewątpliwego mankamentu solistom i orkiestrze udało się stworzyć efektowny, dopracowany w każdym calu, program, złożony z filmowych i musicalowych perełek.
Orkiestra Filharmonii Kameralnej spięła go instrumentalnymi, zinterpretowanymi ze swadą i lekkością, kompozycjami „Blue Tango” Andersona i „Get Me To The Church On Time” z musicalu „My Fair Lady”. Pięknych kompozycji spod ręki Fredericka Loewe nie zabrakło również w dalszej części koncertu, zabrzmiały bowiem „Tę uliczkę znam” (Grzegorz Piotr Kołodziej) i „Przetańczyć całą noc” (Barbara Lewicka). Solowo śpiewacy wykonywali też inne utwory: Barbara Lewicka słynne, filmowe tematy „Somewhere Over The Rainbow” i „Moon River”, a Grzegorz Piotr Kołodziej klasykę musicalową, w postaci „Śnić sen” z „Człowieka z La Manchy” i „Some Enchanted Evening“ z „South Pacific”. Nie zabrakło również sporej dawki evergreenów ze „Skrzypka na dachu”: „Gdybym był bogaty” zabrzmiał na początek, po nim nastąpiły dwa duety: „Czy mnie kochasz” i „To świt, to zmrok”. Było ich zresztą więcej, trudno bowiem wyobrazić sobie musicalowy wieczór bez choćby jednego utworu ze słynnego „Upiora w operze” A.L. Webbera („All I Ask Of You”), a gdyby był to koncert z udziałem publiczności pewnie nader żywe reakcje wywołałby również ponadczasowy song „When I Fall In Love”, unieśmiertelniony aksamitnym głosem Nata Kinga Cole’a. Warto podkreślić, że soliści stanęli tu przed nie lada wyzwaniem, bo w krótkim czasie musieli zarejestrować dwa koncerty z nader odmiennymi obszernymi programami: operowo/operetkowym oraz filmowo/muscialowym.
– To jest wyzwanie, bo mamy tu zupełnie inny przekrój utworów, czasem nawet musimy do niektórych utworów troszeczkę zmienić emisję, jest też obawa, czy głos wytrzyma takie obciążenie pracą, gdzie w krótkim czasie trzeba nagrać tyle utworów, a czasem też coś powtórzyć czy poprawić – mówi Barbara Lewicka. – U śpiewaka bardzo ważna jest świadomość estetyki – zauważa Grzegorz Piotr Kołodziej. – Powołam się tutaj na swoją mistrzynię, dyrektor Opery w Białymstoku, profesor Ewę Iżykowską, która mówi o czymś takim jak śpiewanie półklasyczne. Oczywiście inaczej zaśpiewa piosenkę Rick Astley, a inaczej my ją wykonamy, natomiast my nie możemy go naśladować, tak jak on nie będzie śpiewać operową czy klasyczną emisją. Wyzwaniem jest tu więc dla nas sama esetyka dźwięku w takim repertuarze, ale jest do zrobienia i musimy wtedy śpiewać troszeczkę lżejszą emisją, nie tak klasycznie, ale ta podbudowa jednak jest słyszalna, co daje ciekawy efekt końcowy.
Ilość odsłon koncertów sylwestrowego oraz noworocznego potwierdza, że stało się tak w istocie, a
Filharmonia Kameralna szykuje już dla słuchaczy z bliższych i dalszych okolic Polski i świata dwa kolejne koncerty: kolędowy z udziałem sopranistki Małgorzaty Trojanowskiej i tenora Jacka Szymańskiego oraz muzyki filmowej, podczas którego solistą będzie wybitny saksofonista Paweł Gusnar, znany z płyt i koncertów łomżyńskich filharmoników.
Wojciech Chamryk