Sopranistka Dorota Laskowiecka-Urban i tenor Tomasz Janczak wykonali w Muzeum Przyrody – Dworze Lutosławskich w Drozdowie najpiękniejsze miłosne operowe i operetkowe arie. Był to pierwszy walentynkowy koncert w ramach cyklu „Muzyczne wieczory u Lutosławskich”, realizowanego przez Filharmonię Kameralną im. Witolda Lutosławskiego dzięki gościnności drozdowskiego muzeum. Koncert został entuzjastycznie przyjęty przez liczną publiczność, która poza wokalnymi popisami obojga śpiewaków, solo i w duecie, mogła też posłuchać samej pianistki, zambrowianki Małgorzaty Marczyk.

Walentynkowy koncert przyciągnął w trzecią sobotę lutego do salonu dawnego dworu Lutosławskich licznych słuchaczy – nie tylko stałych bywalców organizowanych przez łomżyńskich filharmoników imprez, ale również i nowych, w tym przyjezdnych oraz sporo dzieci i młodzieży. Artyści zaprezentowali słuchaczom bardzo urozmaicony repertuar, oparty przede wszystkim na XIX-wiecznej, operowej i operetkowej klasyce.
– To koncert zróżnicowany i poświęcony wczorajszemu świętu – mówi Tomasz Janczak. – To wielkie przeboje: operowe, operetkowe. Jesteśmy z koleżanką Dorotą artystami, którzy znają się już mnóstwo lat, występowaliśmy na ścenie razem co najmniej sto razy w różnych inscenizacjach operetek, jak choćby „Księżniczki czardasza”, ale śpiewaliśmy też razem choćb w „Traviacie” czy „Carmen” – to utwory, które nas bardzo mocno łączyły przez lata.
Z najbardziej znanej opery Georgesa Bizeta zabrzmiała więc aria Micaeli, śpiewacy sięgnęli też po arię Lauretty „O mio babbino caro” z opery „Gianni Schicchi” czy arię Kalafa „Nessun dorma” z „Turandota” Giacomo Pucciniego, zaś na finał wykonali w duecie ponadczasowe „Libiamo” z „Traviaty” Giuseppe Verdiego. Duetów było rzecz jasna więcej, ale o operetkowej, idealnej na taki wieczór, proweniencji. Były to przede wszystkim arie z „Barona cygańskiego” Johanna Straussa syna, „Wesołej wdówki” Franza Lehára czy „Księżniczki czardasza” Imre Kálmána – doskonale znane niemal wszystkim słuchaczom, którzy chętnie nucili wraz ze śpiewakami  „Jakże mam ci wytłumaczyć…” czy „Usta milczą…”, a w Kupletach Barinkay’a, zachęceni przez Tomasza Janczaka, śpiewali wraz z nim słynne słowa „Wielka sława to żart..”.
– To był naprawdę wyjątkowy wieczór! – mówi Dorota Laskowiecka-Urban. – Bardzo dziękujemy dyrektorowi Zarzyckiemu za zaproszenie i cieszymy się, że publiczność tak gorąco nas przyjęła.
Przepiękne wnętrza, atmosfera też była taka, jaka powinna być w ten wyjątkowy wieczór – zresztą muzyka zawsze się obroni, a repertuar dobraliśmy tak, że mógł się podobać, zresztą brawa o tym świadczyły. – To wyjątkowe miejsce – dodaje Tomasz Janczak. – Już podczas próby przekonaliśmy się, że akustyka w salonie jest wspaniała, instrument też jest bardzo dobry. Cieszymy się też, że pianistka występująca z nami jest stąd, została zaproszona przez dyrektora Zarzyckiego – mamy jak najlepsze wrażenia z pobytu w Drozdowie, jesteśmy tym pięknym miejscem oczarowani.
Małgorzata Marczyk również zaprezentowała się jako solistka, i to w aż trzech kompozycjach:
Nokturnie cis-moll Fryderyka Chopina, Menuecie G-dur Ignacego Jana Paderewskiego i temacie z filmu „Love Story” Francisa Lai, udowadniając, że jest pianistką wszechstronną, równie biegłą nie tylko w akompaniowaniu solistom, ale też w grze solistycznej.
– To bardzo piękny projekt – również edukacyjny, ze względu na udział dzieci i młodzieży – ocenia ideę koncertowego cyklu „Muzycznych wieczorów u Lutosławskich” Dorota Laskowiecka-Urban. – Myślę, że takich koncertów powinno być jak najwięcej, żeby muzyka wychodziła poza mury filharmoniczne czy teatralne, żeby można było usłyszeć ją na żywo również w małych ośrodkach.
– To piękna, ze wszech miar piękna idea, żeby w takich miejscach żywa, wartościowa muzyka była przedstawiana publiczności – podsumowuje Tomasz Janczak. – Jako dyrektor filharmonii też mogę powiedzieć, że rozumiem to doskonale, ponieważ też często ze swoim zespołem występujemy, czy to w formie kameralnej, czy to większej, symfonicznej, w podobnych miejscach: w pałacach, ogrodach w przypadku letniej pogody. Przychodzą tam ludzie kochający muzykę i w takich miejscach piękniej się ją przeżywa.

Wojciech Chamryk