Orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży pod batutą Mirosława Jacka Błaszczyka zachwyciła publiczność podczas drugiego styczniowego koncertu. Jego program dobrano idealnie na trwający karnawał, z dużą ilością, tak lubianych przez słuchaczy wiecznie młodych melodii Straussów i operetkowych arii. Solistami byli, goszczący w Łomży po raz pierwszy, sopranistka Iwona Handzlik i ukraiński muliintstrumentalista Valeriy Filipov, który popisowo grał, między innymi na pile.
W zapowiedziach można było przeczytać, że „jeśli karnawał, to tylko w łomżyńskiej filharmonii!” i nie ma w tych słowach nawet cienia przesady, ponieważ karnawałowe koncerty to jedna ze specjalności orkiestry Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego. Publiczność wie o tym doskonale, tak więc o frekwencję w czwartkowy wieczór nie trzeba było się martwić, co zresztą staje się już powoli normą na koncertach łomżyńskich filharmoników, artystów wszechstronnych i odnajdujących się w nader różnorodnym repertuarze. Cieszy, że również ten typowo klasyczny, z uwzględnieniem współczesnego, cieszy się zainteresowaniem słuchaczy, a swoistą przeciwwagą są dla niego koncerty wypełnione muzyką rozrywkową oraz operetkowymi ariami i równie znanymi, popowymi evergreenami. Nie dziwi też, że z taką orkiestrą chcą współpracować najwybitniejsi dyrygenci, a jednym z nich jest Mirosław Jacek Błaszczyk, kierownik artystyczny i pierwszy dyrygent Opery i Filharmonii Podlaskiej, wcześniej dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Śląskiej oraz Filharmonii Poznańskiej, goszczący w Łomży już po raz trzeci. Dla odmiany soliści: śpiewająca sopranem liryczno-koloraturowym Iwona Handzlik i multiinstrumentalista Valeriy Filipov gościli w Łomży po raz pierwszy, ale błyskawicznie nawiązali nić porozumienia nie tylko z orkiestrą, ale też z dyrygentem. Znalazło to odbicie w wysokim poziomie koncertu, gdzie już otwierająca program instrumentalna kompozycja Ohne Sorgen! op. 271 Josefa Straussa charakteryzowała się niewiarygodną lekkością i rytmiczną precyzją, a „Czardasz Silvy” z operetki „Księżniczka czardasza” Imre Kálmána w wykonaniu Iwona Handzlik i zagrane przez ValeriyaFilipova na fletni pana słynne „El condor pasa” tylko to wrażenie ugruntowały.
I tak było już do samego końca tego długiego, ale nikogo nie nużącego koncertu, podczas którego przeplatały się kolejne piękne melodie autorstwa przedstawicieli kompozytorskiej familii Straussów, pięknie interpretowane przez orkiestrę pod kierunkiem maestro Błaszczyka, kolejne arie i nieoczywiste tematy, grane przez wirtuoza z Ukrainy. Iwona Handzlik imponowała skalą i urokliwą barwą głosu w każdym wejściu, a już szczególnie w „Una foce poco fa” z opery „Cyrulik Sewilski” Gioacchino Rossiniego, żartobliwej Arii ze śmiechem z operetki „Perichola” Jacquesa Offenbacha i pieśni „Funiculì, Funiculà”. Valeriy Filipov w żadnym razie nie odstawał: solistka zmieniała suknie, a on instrumenty. Po fletni pana trzykrotnie sięgnął po piłę, zaskakując wykonaniami „Moon River” Henry’ego Manciniego z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego”, nieśmiertelnego „O sole mio“ i szlagieru z międzywojnia „To ostatnia niedziela”. W każdym z tych utworów, a już szczególnie w swingującym i z lirycznie brzmiącymi partiami smyczków „Moon River”, nie zabrakło nie tylko wyważonej, dystyngowanej orkiestrowej interpretacji, pełnej lekkości i polotu, ale też klarownego, nasyconego brzmienia, gdzie partie smyczków dopełniały drewno i blacha – nieliczne, ale silnie zaznaczające swą obecność. W polce „Tico tico” Filipov sięgnął z kolei po gitarę, a brzmienie orkiestry dopełniały partie pianistki Very Zhariny, debiutującej z łomżyńską orkiestrą utalentowanej absolwentki UMFC w klasie dr hab. Agnieszki Przemyk-Bryły.
Były też inne niespodzianki, ponieważ podczas antraktu publiczność opuszczała salę przy dźwiękach energicznej Tritsch-Tratsch-Polka op. 214 Johanna Straussa syna oraz tradycyjnie już spośród posiadaczy koncertowych abonamentów rozlosowano podwójne zaproszenia na imprezy zewnętrzne, odbywające się w sali Filharmonii Kameralnej, a do tego trzy egzemplarze najnowszej, znakomitej płyty łomżyńskiej orkiestry „Polish Impressions”. Z kolei w Im Krapfenwald op. 336 Straussa II dyrektor Błaszczyk zastąpił dźwięki kukułki rozdawaniem całusów i uczeniem tego do rytmu publiczności, co bardzo jej się spodobało. Ta lekcja przydała się podczas finałowego Marsza Radetzky’ego op. 228 Johanna Straussa, a bez bosu rzecz jasna obyć się nie mogło: „Przetańczyć całą noc” z „My Fair Lady” zaśpiewała Iwona Handzlik, a do tańca porwał ją nie kto inny, jak maestro Błaszczyk – w takich sytuacjach duża scena przydaje się nie tylko muzykom.
Fot. Wiesław W. Wiśniewski
Fot. FWKL