W niedzielę 29. września w ramach jubileuszowego, już XV Międzynarodowego Festiwalu Kameralistyki Sacrum et Musica odbyło się aż pięć koncertów. Artyści dotarli też do tych mniejszych miejscowości: Śniadowa, Nowych Kupisk i Dąbrówki Kościelnej, gdzie festiwalowy koncert odbył się po raz pierwszy; najpiękniejsza muzyka zabrzmiała też w Czyżewie oraz w Łomży. W Nowych Kupiskach, w kościele pw. św. Jadwigi Śląskiej wystąpił, złożony z wyśmienitych instrumentalistów, Polski Kwartet Solistów, który zaprezentował słuchaczom przepiękne sonaty na dwoje skrzypiec, wiolonczelę i kontrabas autorstwa młodziutkiego, liczącego w momencie ich napisania zaledwie 12 lat, Gioacchino Rossiniego.

Dzięki festiwalowi Sacrum et Musica melomani oraz słuchacze, odkrywający dopiero piękno muzyki klasycznej, mają możliwość usłyszenia nie tylko epokowych, często prezentowanych dzieł, ale też perełek niezwykle rzadko, bądź też nigdy wcześniej, nie wykonywanych na koncertach w Łomży i w regionie. Należy do nich cykl sześciu młodzieńczych sonat a quattro Gioacchino Rossiniego, powstałych w roku 1804, kiedy to przyszły współtwórca potęgi włoskiej opery wprawiał się dopiero  w kompozytorskiej profesji, nie mając jeszcze na koncie żadnej lekcji harmonii. Tym bardziej zadziwia dojrzałość i ogromna maestria, jaką młodziutki twórca prezentuje w tych sześciu perełkach: pięknie brzmiących i misternie zinstrumentowanych, chociaż sam Rossini
wypowiadał się na temat tych sonat dość lekceważąco, niezbyt je ceniąc w porównaniu ze swym późniejszym, niebagatelnym i do dziś podziwianym, dorobkiem
– To przepiękne utwory – potwierdza Jan Stanienda. – Widać też, że z każdą kolejną sonatą Rossini się rozwija, ta faktura jest coraz gęstsza, utwór staje się coraz trudniejszy – nie ma więc możliwości, żeby usiedli sobie adwokat z aptekarzem czy z organistą i zagrali sobie te sonatki dla przyjemności, bo musieliby to być naprawdę profesjonaliści.
Jan Stanienda  – skrzypce, Bartosz Bober – skrzypce, Lidia Grzanka-Urbaniak  – wiolonczela i Leszek Sokołowski – kontrabas są nimi bez dwóch zdań, tak więc w ich wykonaniu owe sonaty zabrzmiały perfekcyjnie. Jedynym minusem było to, że artyści wykonali zaledwie połowę materiału z rzeczonego cyklu, sięgając po Sonatę nr 1 G-dur, Sonatę nr 3 C-dur i Sonatę nr 5 Es-dur, ale artystyczne walory owych wykonań były wystarczającą rekompensatą dla słuchaczy.
– Sonaty Rossiniego to cykl sześciu utworów razem wziętych, napisanych na kwartet taki jak nasz– mówi Jan Stanienda. – Kiedy więc spotyka się kilku solistów, którzy chcą to zagrać nadarza się ku temu okazja, bo jest to nietypowy skład kwartetu, bo bez altówki. Są one często grane również w orkiestrach kameralnych, podzielone na kilku instrumentalistów. Jest się tu czym wykazać, jest tu sporo technicznych rzeczy, tak więc nie jest to takie proste, mimo tego, że pisał te utwory niemalże mały chłopczyk, ale daje dużo satysfakcji, będąc też dosyć atrakcyjną formą kameralistyki.
Rossini, kojarzony przez niezbyt interesujących się muzyką słuchaczy raczej z operą, i to nie bez przyczyny, bo kto nie potrafi zanucić motywów z uwertur czy najbardziej przebojowych arii z „Włoszki w Algierze“, „Cyrulika sewilskiego“, „Sroki złodziejki“ czy „Wilhelma Tella“, potwierdził w tych sonatach, że jego wrodzona, kompozytorska lekkość i umiejętność komponowania niezwykle wdzięcznych tematów nie wzięła się z niczego, co słuchacze nagradzali długimi oklaskami. Proboszcz parafii, ks. kan. Krzysztof Dąbrowski, nie zapomniał też o wyrazach uznania dla kunsztu artystów, zapowiadając też, że nie wyobraża sobie sytuacji, by kolejne festiwalowe koncerty mogły ominąć świątynię w Nowych Kupiskach.
– To piękna idea! – ocenia festiwal Sacrum et Musica Jan Stanienda. – Taka muzyka w różnych miejscach, gdzie nawet w dużych ośrodkach muzycznych jak Warszawa, Wrocław czy Białystok trudno znaleźć tego typu koncerty z taką literaturą. Dlatego bardzo doceniam, że łomżyńska Filharmonia organizuje tak wspaniały festiwal, popularyzując muzykę klasyczną wśród szerokich rzesz mieszkańców.

Wojciech Chamryk