Jedyny w swoim rodzaju koncert zagrały połączone składy Buenos Aires Tango Show Hadriana Filipa Tabęckiego i Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego pod batutą Krzysztofa Jakuba Kozakiewicza. Na jego program złożyły się wyłącznie najpiękniejsze tanga najwybitniejszych kompozytorów z całego świata, nie tylko porywająco zagrane przez lidera tria, Grzegorza Bożewicza i Piotra Malickiego, ale też zaśpiewane przez Andresa Martorella oraz zatańczone przez Urszulę Wojtkowiak i Fernando de Lutiisa. Owacjom nie było więc końca, co zakończyło się bisem, ponadczasowym „Libertango” Astora Piazzolli.

Bandoneon jest instrumentem doskonale znanym łomżyńskim melomanom, choćby za sprawą wspólnych koncertów Filharmonii Kameralnej z wirtuozami tej klasy co Wiesław Prządka czy Klaudiusz Baran. Równie często podczas koncertów naszych filharmoników rozbrzmiewają argentyńskie tanga – świetnie gra na przykład utwory Piazzolli koncertmistrz Cezary Gójski, ale w takiej dawce i wykonaniu południowamerykańskich perełek nie słyszano w Łomży już dawno.
Stało się to możliwe dzięki nawiązaniu przez łomżyńską Filharmonię współpracy z Hadrianem Filipem Tabęckim, solistą  ubiegłorocznego koncertu przebojów filmowych Elbląskiej Orkiestry Kameralnej podczas XIV Międzynarodowego Festiwalu Kameralistyki Sacrum et Musica.
Tym razem wybitny kompozytor, aranżer i pianista przyjechał w równie doborowym towarzystwie, bowiem Buenos Aires Tango Show tworzą z nim bandoneonista Grzegorz Bożewicz i gitarzysta Piotr Malicki, też wirtuozi jakich mało. Dlatego bilety na ten koncert sprzedały się błyskawicznie, spóźnialskim pozostały już tylko wejściówki, a zróżnicowana wiekowo publiczność reagowała na poszczególne utwory więcej niż entuzjastycznie. Nie mogło wśród nich rzecz jasna zabraknąć dzieł mistrza nad mistrze, samego Astora Piazzolli: od połączenia „Tzigane tango” i „S.V.P.”, przez  „Maria de Buenos Aires” aż do nieśmiertelnych „Oblivion” i „Libertango”, porywająco interpretowanych przez wyśmienite trio i pięknie brzmiących w smyczkowej oprawie łomżyńskich filharmoników. Pomiędzy utworami twórcy potęgi i propagatora argentyńskiego tanga pojawiały się inne perełki, choćby „El choclo” Angela Villoldo, „Por Una Cabeza”  Carlosa Gardela czy słynna „La Cumparsita” Urugwajczyka Gerardo Matosa Rodrígueza. Nie był to jedyny, tak przecież popularny w świecie, tangowy przebój twórcy spoza Argentyny, zabrzmiało też bowiem równie lubiane przez słuchaczy „Jalousie”, napisane przez… Duńczyka Jacobo Gade czy też „Lejdistango”, dowód na to, że również Hadrian Filip Tabęcki również połknął bakcyla tanga, co znalazło odzwierciedlenie również w jego pracy kompozytorskiej. Pięć tang zabrzmiało w wersji wokalno-instrumentalnej, a pochodzący z Urugwaju Andres Martorell zaśpiewał „Mi Buenos Aires Querido”  Gardela, „Malenę” Lucio Demare, „Cafetin de Buenos Aires” Enrique Santosa Discépolo, „Vuelvo al Sur” Piazzolli i „Nostalgias” Juana Carlosa Cobiana tak, że ręce same składały się do oklasków.
Muzykę perfekcyjnie dopełniał taniec:  Urszula Wojtkowiak i Fernando de Lutiis mieli pojedyncze wejścia w „Lejdistango” oraz „Mi Buenos Aires Querido”, a w duecie zatańczyli czterokrotnie, czarując zwłaszcza w utworach Astora Piazzolli, mimo tego, że mieli do dyspozycji zaledwie część sceny. „Buenos Aires Tango Show” dopełniły multimedialne prezentacje, cały czas towarzyszące muzyce: animowane czy dokumentalne sceny oraz frgmenty tanecznych scen z filmów takich jak: „Frida”, „Zapach kobiety” czy „Tango”. Nic dziwnego, że publiczność była tym tango show zachwycona, a przecież Filharmonia Kameralna w żadnym razie nie zamierza zwalniać tempa, zapraszając melomanów na listopadowe koncerty: podsumowujący Rok Moniuszkowski w katedrze 10. listopada, towarzyszący też miejskim obchodom Narodowego Święta Niepodległości oraz 21. listopada, kiedy to orkiestra zagra dwa utwory napisane specjalnie dla niej przez wybitnych kompozytorów. Koncert na harmonijkę ustną i orkiestrę smyczkową Krzysztofa Herdzina oraz Concerto grosso na orkiestrę smyczkową Sławomira Czarneckiego zostaną też nagrane na kolejną płytę Filharmonii Kameralnej, tak więc szykuje się kolejne wydarzenie również w dziedzinie fonografii.

Wojciech Chamryk