Pianista Krzysztof Książek zachwycił publiczność wykonaniem I koncertu fortepianowego C-dur op. 15 Beethovena. Utytułowany wirtuoz pojawił się w obsadzie koncertu w ostatniej chwili, zastępując koreańską skrzypaczkę Yoon-Hee Kim. – Wiadomo, że każdemu zdarza się zachorować i może nie dotrzeć na koncert, dlatego cieszę się bardzo, że padło na mnie i mogłem tu zagrać! – mówi Krzysztof Książek, dla którego był to debiut w Łomży. Orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego pod batutą Przemysława Neumanna nie pozostała w tyle, wykonując dwa arcydzieła Mozarta, w tym Serenata notturna KV 239 z czworgiem solistów ze swego składu.

Po poprzednim koncercie „Perły klasyki” łomżyńskich filharmoników, podczas którego pianistka Joanna Ławrynowicz wykonała Koncert fortepianowy nr 12 A-dur KV 414 Mozarta, melomani obiecywali sobie równie wiele po wizycie w Łomży koreańskiej skrzypaczki Yoon-Hee Kim, mającej zagrać Koncert skrzypcowy D-dur op. 61 Beethovena. Niestety trzy dni przed jej przyjazdem do Łomży okazało się, że nie zdoła tego uczynić z powodów zdrowotnych i w ostatniej chwili musiała nastąpić zmiana solisty. Nie jest to sytuacja komfortowa dla żadnej ze stron, ale choroby czy kontuzje w muzycznym świecie są na porządku dziennym, czego – na szczęście z dobrym skutkiem – doświadczała również łomżyńska publiczność. Szybko udało się zorganizować zastępstwo, bowiem w sytuacji awaryjnej zaproszenie do Łomży przyjął wybitny pianista Krzysztof Książek. Tym sposobem ceniony wirtuoz i laureat wielu nagród, zdobywanych na prestiżowych konkursach, w tym na XVII Międzynarodowym Konkursie im. Fryderyka Chopina, miał okazję po raz pierwszy zagrać z łomżyńskimi filharmonikami. Zmianie uległ też instrument solowy, ale nie kompozytor, ponieważ Krzysztof Książek również sięgnął po utwór Beethovena, słynny I koncert fortepianowy C-dur op 15 w opracowaniu na fortepian, orkiestrę smyczkową i kotły. Beethoven był ze swego dzieła, które przez lata dopracowywał, nad wyraz zadowolony, zestawiając w nim nowatorskie, jak na przełom XVIII i XIX wieku, pomysły harmoniczne i melodyczne.
– Gram ten koncert już bardzo długo i mam z nim wiele dobrych wspomnień, był też ze mną w różnych etapach mojej edukacji muzycznej – mówi Krzysztof Książek. – Do tego to wszystko było bardzo homogeniczne, bo nie był to mój solowy utwór, tylko nasze wspólne granie.
Nie bez znaczenia w tym wszystkim jest również fakt, że Beethoven za wszelką cenę chciał przewyższyć na kompozytorskim polu nieżyjącego już Mozarta, dzięki czemu wspiął się na twórcze wyżyny. Krzysztof Książek zaprezentował nie tylko mistrzowskie opanowanie instrumentu, ale też artystyczną dojrzałość, interpretacyjną wrażliwość i oszczędnie dawkowaną wirtuozerię. Partnerowała mu w tym doskonale usposobiona, 17-osobowa orkiestra, prowadzona przez oszczędnego w gestach, skupionego i niezwykle precyzyjnego Przemysława Neumanna. Dyrektor Filharmonii Opolskiej im. Józefa Elsnera przy okazji swoich poprzednich wizyt w Łomży, w latach 2016 i 2021, zdołał już dobrze poznać łomżyńską orkiestrę, co również przełożyło się na jakość wykonania i efekt końcowy. Nic więc dziwnego, że kilkakrotnie wywoływany na estradę solista bisował, ale w żadnym razie nie było to jedyne i ostatnie zaskoczenie tego wieczoru. Artysta nie krył również, że nowa sala koncertowa FKWL zrobiła na nim bardzo duże wrażenie.
– To fantastyczna sala w której dźwięk się bardzo niesie – podkreśla Krzysztof Książek. – Nie ma też problemów, że jest zabity, kiedy jest za niski sufit. Gra się tutaj bardzo wygodnie i jest tyle pogłosu, ile trzeba – to dla mnie wielka przyjemność, że mogę tu występować.
Po przerwie liczną publiczność najpierw zelektryzowało losowanie wejściówek na imprezy zewnętrzne, organizowane w sali Filharmonii Kameralnej, gdzie szczęśliwcy wybierani są spośród posiadaczy koncertowych abonamentów, ale później królowała już wyłącznie muzyka. Do głosu w całej okazałości doszedł, przywoływany już wcześniej, Mozart, gdyż zabrzmiały aż dwa utwory jego autorstwa. Nawiązujące nieco do twórczości najsłynniejszego z Bachów Adagio i fuga c-moll KV 546 okazało się mroczniejsze – nic dziwnego, że zabrzmiało na pogrzebie Herberta von Karajana. Radosna i pełna wdzięku Serenata notturna KV 239 rozładowała atmosferę, a jak podkreślał prowadzący koncert Mateusz Goc jest to utwór podwójnie wyjątkowy, ponieważ Mozart napisał go tak naprawdę na dwie, grające jednocześnie, małe orkiestry: złożoną z czworga solistów oraz drugą, na którą składają się pozostałe instrumenty smyczkowe oraz kotły. Solistami byli skrzypkowie Izabela Bławat-Leofreddi i Filip Szymaniak, altowiolista Adrian Stanciu i kontrabasista Marcin Jurgielewicz, ale i perkusista Łukasz Zamaryka miał pole do popisu, szczególnie w finałowym Rondo.Allegretto. Bardzo swobodne i zachwycające wykonanie tej wczesnej kompozycji Mozarta tak oczarowało publiczność, że drugą część koncertu również zakończył bis oraz długie owacje, co w przypadku koncertów z typowo klasycznym repertuarem i w utworach bez znanych solistów zdarza się rzadko – jak widać łomżyńska publiczność nie tylko lubi, ale też ceni swoją orkiestrę, za co odwdzięcza się ona w najlepszy możliwy sposób, grając na wysokim poziomie i przyciągając na swoje występy kolejne grupy słuchaczy.

Fot. Wiesław W. Wiśniewski

 

Fot. FKWL