Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w ciągu trzech dni zaprosiła miłośników muzyki na dwa bardzo odmienne koncerty. We wtorek 11 lutego odbył się recital fagotowy „Ars cameralis”. Jako solista zaprezentował się Taejin Park (Korea Południowa), któremu akompaniował pianista Łukasz Chrzęszczyk. Dwa dni później koreański artysta poprowadził walentynkowy koncert „Muzyka i miłość”, którego solistami byli znani już łomżyńskiej publiczności wokaliści Magdalena i Maciej Dziemiańczukowie. Świetnie przyjęty przez liczną publiczność koncert zakończyły dwa bisy.

Fagot nie jest powszechnie kojarzony z instrumentem solowym, tak więc koncerty, podczas których fagocista występuje w roli głównej, należą do rzadkości. W Łomży jest podobnie, bo była to dopiero druga tego typu sytuacja w ponad 45-letniej historii tutejszej orkiestry, tak więc informacja o recitalu „Ars cameralis” zelektryzowała melomanów. Dlatego we wtorkowy wieczór, pomimo tego, że równocześnie odbywały się jeszcze dwa inne wydarzenia kulturalne, spotkanie autorskie w Hali Kultury i otwarcie wystawy w Galerii N, w sali koncertowej Filharmonii Kameralnej zasiadło ponad 80 osób. Goszczący w Łomży po raz pierwszy Taejin Park i znany już tutejszej publiczności, choćby z koncertu z Jakubem Jakowiczem w ramach cyklu Scena Muzyki Polskiej oraz z ostatniego koncertu jubileuszowego FKWL pianista Łukasz Chrzęszczyk, zaprezentowali bardzo ciekawy i urozmaicony program w nienagannym wykonaniu. Fagot jest instrumentem wymagającym, tymczasem Taejin Park zdecydował się zagrać, i to w całości, aż dwa koncerty, e-moll RV 484 Vivaldiego, jego drugi po skrzypcach, ulubiony instrument solowy oraz KV 191 Mozarta, czyli pierwszym koncertem solowym, który ten kompozytor napisał na instrument dęty.
Po krótkiej przerwie zabrzmiało urokliwe Andante e rondo ongarese Op.35 von Webera, oryginalnie napisane na altówkę, zaś na finał pojawił się ukłon w stronę polskiej publiczności, Sonatina na fagot i fortepian Aleksandra Tansmana. Artyści nie odmówili też zachwyconej publiczności bisu, którym okazał się Flight Of The Bumblebee, czyli słynny Lot trzmiela Rimskiego-Korsakowa w błyskotliwym opracowaniu na fagot.
Zaledwie dwa dni później Taejin Park zaprezentował się łomżyńskiej publiczności w zupełnie innej roli, pewnie prowadząc łomżyńskich filharmoników podczas koncertu walentynkowego.
Koncerty tego typu rządzą się swoimi prawami, począwszy od zróżnicowanego, w większości rozrywkowego, repertuaru aż do elementów scenicznego show, co docenia publiczność.
Podstawą były więc najpiękniejsze arie, pieśni i piosenki traktujące o miłości, dopełnione romantycznymi kompozycjami instrumentalnymi: zarówno evergreeny i utwory powszechnie kojarzone, jak też i mniej znane, ale równie ciekawe. Od strony wokalnej mieliśmy więc pełny przekrój, od arii Nemorina „Una furtiva lagrima” z opery „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego do wykonanej jako drugi bis jednej z ponadczasowych arii z operetki „Wesoła wdówka” Franza Lehára, nuconej również przez publiczność, „Usta milczą, dusza śpiewa”.
Pomiędzy nimi Magdalena i Maciej Dziemiańczukowie, znani już łomżyńskiej publiczności nie tylko z regularnej współpracy z Filharmonią Kameralną, ale też z patriotycznego koncertu w roku 2019, zaśpiewali, solo, a czasem też w duecie, włoskie pieśni, „Dicitencello vuje” i ponadczasową „O sole mio”, hiszpański przebój lat 80. i 90. „Hijo de la luna”, rozsławione przez Franka Sinatrę i setki innych wokalistów „My Way” oraz równie popularny szlagier „Moon River” z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego”. Nie zabrakło też autorskich piosenek solistów, z których „Kochana” miała w Łomży koncertową premierę, a wykonana w duecie „To właśnie miłość” zabrzmiała aż dwa razy, powtórzona jako drugi bis.
Perfekcyjnie wypadli też w tym nader zróżnicowanym repertuarze łomżyńscy filharmonicy, niezależnie od tego czy przyszło im wykonywać romantyczny „Salut d’amour” Edwarda Elgara, koreańską pieśń „Arirang Fantasy” z solowymi partiami flecisty Jacka Krupy, dynamiczny „Wein, Weib und Gesang” op. 333 Johanna Straussa syna, „Serenade Espagnole” Georgesa Bizeta czy „Blue Tango” Leroy’a Andersona. Jeszcze większym popisem filharmoników były wykonania „Dla Elizy” Ludwiga van Beethovena w opracowaniu na fortepian i smyczki, z pierwszoplanową rolą cenionej pianistki Anny Hajduk-Rynkowicz oraz ponadczasowe „Yesterday” The Beatles. Ten znany z niezliczonych wykonań evergreen Paul McCartney zaśpiewał tylko z gitarą akustyczną i z towarzyszeniem kwartetu smyczkowego, co w roku 1965, szczególnie w kontekście muzyki rockowej było absolutnym novum. Czwartkowe wykonanie nawiązywało to oryginalnego, tak więc pierwszoplanowe role odegrali w nim Izabela Bławat-Leofreddi, Filip Szymaniak, Adrian Stanciu i Iga Marta Ludkiewicz. Publiczność reagowała na te wykonania równie żywiołowo, jak na arie i piosenki, a na zakończenie koncertu nagrodziła artystów długimi, w pełni zasłużonymi, owacjami, nie mogło się więc obyć bez bisów.

Fot. Wiesław W. Wiśniewski

 

Fot. FKWL