PRZEBOJE ŚWIATOWE I FILMOWE

Jerzy Karwowski – saksofon
Waldemar Borusiewicz – trąbka

Łomżyńska Orkiestra Kameralna
Tadeusz Chachaj – dyrygent

1. Melodie filmowe opr. M Szymański
– Dynasty muz. A. Kane
– Love Story muz. F. Lai
– The Pink Panther muz. H. Mancini
– Noce i dnie muz. W. Kazanecki
– Everything I do, I do it for You muz. B. Adams
– Speak Softly Love muz. N. Rota
– Yakety Sax-homer muz. H. Boots’Rand

2. This Masquerade muz. L. Russel, opr. B. Szczepański
3. Fantazja muz. B. Konowalski, opr. T. Chachaj
4. Sunrise Sunset muz. J. Boock, opr. M. Szymański
5. Hava Nagila, melodia ludowa, opr. M. Szymański
6. Gdybym był bogaczem, muz. J. Boock, opr. M. Szymański
7. Serenada muz. A. Babadżanian, opr. E. Czerny
8. La Damme de Monstseraue muz. B. Fossard, opr. J. Burda
9. Feelings muz. M. Albert
10. Mitternachtsblues muz. F. Grothe, opr. H. Szwedo
11. Skowronek muz. G. Dunicku, opr. A. Gref
12. Adagio Cantabile muz. L. van Beethoven, opr. W. Borusiewicz, B. Szczepański
13. Still as the Night muz. C. Bohm, opr. H. Szwedo
14. Historia de un Amor muz. C. Almaran, opr. B. Szczepański
15. Il Sillezio muz. Rosso/Celeste/Brezza, opr. M. Matuszewski
16. Spanish Eyes muz. B. Kaempfert, opr. T. Chachaj
17. Polka Dziadek melodia ludowa, opr. M. Szymański


„Przeboje światowe i filmowe”
Sukces pierwszej płyty Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej wydanej w 1997 r. sprawił, że na kolejną nie trzeba było długo czekać. Sesja nagraniowa „Przebojów światowych i filmowych”, tak jak w przypadku poprzedniej płyty, ponownie miała miejsce w Studio Rembrandt Polskiego Radia Białystok, z realizatorem Arturem Mitroszem.
– Nagrywaliśmy w studio radiowym w Białymstoku i pamiętam, że było bardzo ciepło, warunki były dość uciążliwe – mówi klarnecista Wiesław Wasik. – Na pewno nagrywając później u siebie, na miejscu, mieliśmy większy komfort. Poza tym ograniczał nas czas. Bo kiedy studio jest wynajęte od – do, trzeba się było w tym czasie wyrobić. Dochodził do tego dojazd całej orkiestry. Obecnie nagrywanie jest znacznie łatwiejsze.
– Jeśli pamięć mnie nie zawodzi to nagraliśmy tę płytę w czasie jednej sesji, jednego dnia dodaje kontrabasista Bogdan Szczepański. – Było cieplutko, ładna pogoda i praktycznie płyta została nagrana w ciągu jednego dnia.
Tym razem orkiestra zarejestrowała nieco odmienny repertuar niż na debiutanckim albumie. Drugi krążek, co zresztą sugeruje już sam jego tytuł, wypełniają głównie utwory o zdecydowanie lżejszej proweniencji, stricte rozrywkowe, z wersjami instrumentalnymi popularnych przebojów, w tym tematów filmowych.
– Grałem z Łomżyńską Orkiestrą Kameralną kilka koncertów i wtedy pojawił się pomysł nagrania tej płyty, wspólnie z trębaczem Waldemarem Borusiewiczem – wspomina multiinstrumentalista Jerzy Karwowski. – Pan Tadeusz Chachaj zauważył, że nawiązywałem świetny kontakt z publicznością w czasie koncertów i postanowił, że nagramy wiązankę melodii filmowych.
Trwające ponad 15 minut potpourri popularnych tematów filmowych otwiera  płytę. Jerzy Karwowski, wspierany przez łomżyńskich kameralistów, zachwyca w nim grą na saksofonie sopranowym. Zarówno w bardziej dynamicznych fragmentach, jak charakterystyczny motyw z filmu „Różowa pantera” i przebojowy „(Everything I Do) I Do It For You” Bryana Adamsa  z „Robin Hooda: księcia złodziei” czy w lirycznym walcu z filmu/serialu „Noce i dnie”.
– Nagrania poszły nam sprawnie chociaż pamiętam, że pan Karwowski był wtedy chory – podkreśla Wiesław Wasik. – No, ale wszystko było umówione i mimo tego, że kiedy nagrywaliśmy miał chyba nawet gorączkę, trzeba było pracować, bo był solistą. Tak więc to wszystko nie jest takie proste do końca, bo nawet mimo niedyspozycji trzeba czasem dać z siebie wszystko.
Jerzy Karwowski w roli solisty prezentuje się jeszcze w utworach z kręgu lub inspirowanych kulturą żydowską. Dwa z nich to utwory z bardzo popularnego do dziś musicalu „Skrzypek na dachu”: „Sunrise Sunset” oraz „If I Were a Rich Man” (Gdybym był bogaczem), przedzielone melodią ludową „Hava nagila”.
– Nagrania poszły bardzo sprawnie, bo wszystko mieliśmy ograne na koncertach – podaje Jerzy Karwowski. – Może nawet zrobiliśmy to za szybko, bo dobre płyty nagrywa się kilka dni, a my to zrobiliśmy w jeden dzień. Nagrywało się „setką”, bez żadnych poprawek, może dzięki temu ta płyta ma taki fajny klimat? Bo zawsze jak nagrywałem sola saksofonowe do różnej muzyki, to z reguły pierwsze podejście było najlepsze.
Dowodem na słowa Karwowskiego jest  „Feelings”. Ta miła dla ucha, ale nie wyróżniająca się niczym nadzwyczajnym, jedyna powszechnie znana piosenka brazylijskiego wokalisty Morrisa Alberta, w wersji instrumentalnej z „Przebojów światowych i filmowych” porywa klimatem, koncertowym feelingiem i precyzją wykonania.
– Było to nagrywane na żywo – potwierdza  dyrygent i ówczesny dyrektor artystyczny orkiestry, Tadeusz Chachaj. – Tylko później trębacz Waldemar Borusiewicz  dogrywał swoje solówki, jak myśmy już nagrali cały materiał.
– Była to płyta nagrywana dwutorowo – uzupełnia Bogdan Szczepański. – Jest tam dwóch głównych solistów, Jerzy Karwowski i Waldemar Borusiewicz. Materiał Jurka Karwowskiego wymagał nagrania „setkowego” czyli solista i orkiestra nagrywali w tym samym czasie. Natomiast swoje partie do utworów z trąbką orkiestra nagrała tego samego dnia co saksofonowe, a Waldek Borusiewicz nagrywał solówki bodajże następnego dnia, już na kolejnej sesji.
Waldemar Borusiewicz, trębacz Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej jest  drugim solistą tej płyty. Gra partie solowe w aż 10 z 17 zamieszczonych na CD utworów.
Nie brakuje wśród nich lirycznych, pięknych melodii, jak „Il silenzio” oraz utworów utrzymanych w klimatach południowoamerykańskich, takich jak „Historia de un Amor”.
– Utwory na płytę dobieraliśmy wspólnie – wyjaśnia Jerzy Karwowski. – Sam tytuł „Przeboje światowe i filmowe” wiele wyjaśnia. Waldek Borusiewicz miał też kilka utworów na trąbkę, jak „Fantazja” czy „Il Silenzio”, więc było to wszystko wymieszane. Zamieściliśmy nawet „Polkę dziadek” i to była taka trochę rewolucyjna na owe czasy sprawa, bo jeszcze wtedy było nie do pomyślenia: orkiestra kameralna i „Polka dziadek”. Dopiero później Carreras zaczął śpiewać przeboje popowe, a wybitni wirtuozi, którzy grali całe życie Bacha i Czajkowskiego, zaczęli grać szlagiery. A część muzyków rockowych i jazzmanów zaczęła nagrywać klasykę.
Pomimo tego, że płyta zawiera głównie repertuar rozrywkowy nie brakuje też na niej trawestacji utworów klasycznych, jak chociażby „Still As The Night” Karla Böhma oraz „Adagio cantabile” Ludwiga van Beethovena. Ten ostatni jest o tyle ciekawostką, że jest właściwie dziełem tylko duetu muzyków, Waldemara Borusiewicza i Bogdana Szczepańskiego, który zagrał w nim na instrumentach klawiszowych i zarejestrował całość w swoim studio nagraniowym.
– Przygotowałem to „Adagio cantabile” na prośbę Waldka Borusiewicza jako podkład elektroniczny, z wykorzystaniem syntezatorów oraz, w jednym momencie, solisty skrzypka, znakomitego Andrzeja Boruszewskiego z Białegostoku, który gra krótką partię solową – mówi Bogdan Szczepański. – Tak więc jest to moja aranżacja, moje wykonanie i nagranie. Oczywiście miks przygotowanych przeze mnie śladów poszczególnych instrumentów i mastering był już robiony w studio Rembrandt. To taka ciekawostka na tej orkiestrowej płycie.
Trzecim instrumentem solowym wykorzystanym w nagraniach jest flet prosty. Jerzy Karwowski gra na nim w skocznym, żartobliwym „Skowronku” („Pacsirta”) Grigorasa Dinicu.
– Gram tu też na flecie prostym – mówi Jerzy Karwowski. Życie zmusiło mnie do tego, że zacząłem grać na różnych instrumentach. I to zaprocentowało, że stałem się multiinstrumentalistą, bo gram jeszcze na skrzypcach, fortepianie. Ale tak naprawdę najlepiej gram na klarnecie, na którym najmniej gram, a moim ulubionym instrumentem jest saksofon sopranowy. Wielu kolegów muzyków mówi, że mam jakieś predyspozycje do grania w interesujący, specyficzny sposób na saksofonie sopranowym.
Solista potwierdza to po raz kolejny w finałowym utworze „Polka dziadek”, znanej na całym świecie melodii ludowej w rytmie polki, w którą muzycy wpletli na finał rytm kan-kana.
– Wiem, że ta płyta była popularna, dość dobrze się rozchodziła – podsumowuje Jerzy Karwowski. – Mam duży sentyment do tej płyty, aż zostawiłem ją sobie na pamiątkę. Bo nagrywałem później w Poznaniu z różnymi składami, muzykami popowymi, jazzowymi, ale z orkiestrą to mam właśnie pamiątkę z Łomży!
– Jak słucham teraz tej płyty to mi się nie chce wierzyć, że taka mała orkiestra mogła tak dobrze brzmieć – ocenia Tadeusz Chachaj. – Nie łączę tego z wielką muzyką symfoniczną czy operową. To rozrywka, ale w dobrym wydaniu! I tego nikt nie jest w stanie odrzucić, to pamiątka po tym, co wtedy robiliśmy. Te nagrania to już historia orkiestry. Największym sukcesem było to, że nagraliśmy te płyty wcześniej niż filharmonia białostocka. To był wtedy dla nich policzek. I dobrze te płyty się sprzedawały, do dziś wielu ludzi z nich korzysta. Był tu na koncercie muzyk z Kanady. Dostał tę płytę i później przysłał list dziękując oraz prosząc czy mógłbym mu wysłać jeszcze dwa egzemplarze – jest to coś niesamowitego!

Wojciech Chamryk