Cracow Golden Quintet zachwycił publiczność kolejnego koncertu z cyklu Scena Muzyki Polskiej w Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego. Nagradzany w krajowych i zagranicznych konkursach, jeden z nielicznych tego typu składów w Polsce, zespół zaprezentował licznym słuchaczom kompozycje pisane na taki skład przez XX-wiecznych kompozytorów, w tym jeden z pierwszych utworów Grażyny Bacewicz czy odkryty na nowo Kwintet dęty Tadeusza Paciorkiewicza. – Ważne jest dla nas to, żeby pokazywać muzykę polską niekoniecznie tę najbardziej znaną, bo każdy z nas spotkał się gdzieś z muzyką Pendereckiego, Kilara czy Lutosławskiego, a kompozycje zaprezentowane tu dzisiaj nie były pierwszym sortem najbardziej znanych utworów – podkreśla Tomasz Sowa. – Grażyna Bacewicz oczywiście jest znana, ale niekoniecznie ta kompozycja była często grywana, bo jest to jeden z jej pierwszych utworów.

Scena Muzyki Polskiej to program Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca, sfinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dzięki temu wsparciu w trzech wybranych instytucjach: Filharmonii Narodowej, Filharmonii Krakowskiej oraz łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej regularnie odbywają się kameralne koncerty beneficjentów programu, a jego głównym celem jest promowanie twórczości polskich kompozytorów, z naciskiem na twórców mało znanych oraz współczesnych. Dzięki temu łomżyńska publiczność zyskała możność obcowania z muzyką, która na co dzień nie rozbrzmiewa w Filharmonii Kameralnej oraz słuchania  takich tuzów jak Atom String Quartet, solowych recitali wybitnych i młodych artystów oraz nietypowych składów.
Jednym z nich był Cracow Golden Quintet występujący w zestawieniu: Natalia Jarząbek – flet, Damian Świst – obój, Tomasz Sowa – klarnet, Małgorzata Wygoda – fagot, Konrad Gołda – waltornia. To jedna z najciekawszych grup kameralnych w kraju, złożona z wyśmienitych wirtuozów, którzy w czwartkowy wieczór potwierdzili tę opinię w całej rozciągłości, a do tego grająca w nietypowym, wyłącznie dętym, składzie.
– Nie zdarza się to często – potwierdza Tomasz Sowa. – Nie wiem dlaczego kwintet dęty jest dość mało popularną formacją, czy to w Polsce, czy na świecie – u nas można wymienić trzy-cztery takie działające zespoły. Może dlatego, że jest to trudna i wymagająca formacja, do tego repertuar na ten skład nie jest tak bardzo bogaty. Można nawet powiedzieć, że w muzyce polskiej popularność tej formacji zaczęła się dopiero na początku XX wieku.
Pięcioro muzyków zaczęło koncert Kwintetem na instrumenty dęte Tadeusza Szeligowskiego, kompozycją bardzo pogodną i radosną, co było szczególnie słyszalne w urokliwym  Allegro scherzando. Pochodzący również z lat 50. ubiegłego wieku Kwintet dęty Tadeusza Paciorkiewicza okazał się już dziełem znacznie trudniejszym i bardziej wymagającym dla słuchaczy, ale równie pięknym, w którym sonorystyczne rozwiązania płynnie przechodziły w motywy inspirowane muzyką ludową. Trudno też było nie docenić wirtuozowskich partii poszczególnych instrumentalistów oraz mistrzowskich dialogów w obrębie dwóch-trzech instrumentów, na przykład waltorni i fagotu. Jeszcze ciekawszy okazał się Mini-Quintetto na flet, obój, klarnet, fagot i róg Józefa Świdra: kompozycja w większości napisana jeszcze w roku 1978, a ukończona dopiero po 27 latach. Ten cykl siedmiu kameralnych miniatur z częścią główną w postaci majestatycznego, stylizowanego i wywiedzionego z muzyki ludowej Poloneza, był kolejnym popisem muzyków Cracow Golden Quintet i zarazem potwierdzeniem, że skarbnica współczesnej muzyki polskiej jest po prostu nieprzebrana. Melomani doceniali też fakt, że żaden z wykonanych w czwartek utworów nie zabrzmiał dotąd w Łomży na żywo, chociaż muzyka tych kompozytorów była już w sali Filharmonii Kameralnej grana: na przykład Polish Violin Duo sięgnęli po Sonatinę na dwoje skrzypiec Tadeusza Paciorkiewicza czy mniej znaną twórczość Grażyny Bacewicz.
– Naszym celem od początku istnienia zespołu było promowanie muzyki polskiej i tak trzy lata  kontynuujemy ten projekt, poszerzając repertuar o kolejne ciekawe utwory, niekiedy zakopane przez kompozytorów, kolokwialnie mówiąc, w szafie – mówi Tomasz Sowa. – Na przykład utwór Tadeusza Paciorkiewicza jest  w pewnym sensie naszym odkryciem – to utwór całkowicie zapomniany i mieliśmy możliwość reedytować go z rękopisów, które zostały nam udostępnione przez syna kompozytora, a w tym roku dojdzie do jego wydania. Jest to więc po trosze nasza misja i trochę nasza ścieżka, odkrywanie tych utworów na nowo.
Takim odkryciem dla słuchaczy był też finałowy utwór koncertu, Kwintet na flet, obój, klarnet, róg i fagot Grażyny Bacewicz. Ta doceniona na paryskim konkursie w roku 1932 kompozycja, jedna z pierwszych dojrzałych w dorobku Bacewicz, zachwyca do dziś, szczególnie w tak błyskotliwym wykonaniu. Muzycy Cracow Golden Quintet mistrzowsko oddali bowiem zróżnicowanie pierwszej części kompozycji, błyszczeli w dialogach i partiach solowych kolejnej oraz dwóch następnych, z elementami muzyki ludowej. Z kolei odkryciem dla muzyków, co szczególnie nie dziwi, była nowa sala koncertowa Filharmonii Kameralnej, charakteryzująca się wspaniałą, naturalną akustyką.
– Po próbie zgodnym chórem stwierdziliśmy, że jest to sala bardzo przyjemna do grania na estradzie oraz bardzo przyjemna jeśli chodzi o odbiór na sali, bo kilkoro z nas podczas próby wyszło i słuchało z widowni tego, co gra reszta – zauważa Tomasz Sowa. – Mieliśmy przyjemność grać w wielu salach w Polsce i jest to jedna z nielicznych, gdzie słyszeliśmy się nawzajem, co nie jest tak częste – akustyka różnych sal jest planowana w taki sposób, że nad wszystkim pieczę trzyma dyrygent, a w środku gdzieś się tego nie słyszy, a tutaj jest wielka przyjemność wspólnego grania.


Koncert współorganizowany przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w ramach programu własnego „Scena Muzyki Polskiej”, finansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tekst: FKWL