Dwóch wybitnych artystów było gośćmi Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego podczas jej ostatniego koncertu. Orkiestrę poprowadził Adam Klocek jeden z nielicznych Polaków, zdobywców nagrody Grammy, zaś jako solista wystąpił saksofonista Paweł Gusnar. Ciekawie zestawiony i perfekcyjnie wykonany program „W rytmie tanga” został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, która niemal w całości wypełniła salę koncertową łomżyńskich filharmoników.

Łomżyńska Filharmonia Kameralna już od lat dorobiła się wiernej i coraz liczniejszej publiczności, a fakt oddania do użytku nowoczesnej, eleganckiej i charakteryzującej się wyśmienitą akustyką sali koncertowej powiększył jeszcze grono słuchaczy. Melomanów przyciągają też głośne nazwiska, tak więc ogłoszenie, że w obsadzie koncertu wypełnionego tangami znajdą się, goszczący w Łomży wcześniej już kilka razy i do tego bardzo znani, artyści tej miary co Paweł Gusnar i Adam Klocek, również miał wpływ na świetną frekwencję. Było też pewne urozmaicenie, ponieważ Adam Klocek poprzednio odwiedził ziemię łomżyńską jako wiolonczelista kwintetu Baltic Neopolis Virtuosi, biorąc udział w XVII Międzynarodowym Festiwalu Kameralistyki Sacrum et Musica, by tym razem przypomnieć się tutejszej widowni jako doskonale panujący nad orkiestrą dyrygent. Paweł Gusnar również był w Łomży dwa lata temu, wykonując wtedy z orkiestrą pod dyrekcją Jana Miłosza Zarzyckiego „Bajkowe opowieści” Krzysztofa Herdzina, a do licznych koncertów z FKWL dochodzi też współpraca fonograficzna, czego efektem są albumy: nominowany do Fryderyka „Saxophone Impressions” i zdobywca Fryderyka „Polish Contemporary Concertos“.
Zanim jednak ten wszechstronny, świetnie odnajdujący się w świecie muzyki klasycznej, jazzowej i rozrywkowej wirtuoz pojawił się na scenie pole do popisu miała sama orkiestra. Zaledwie 15-osobowa, typowo smyczkowa, ale bardzo klarownie i do tego subtelnie brzmiąca.
Koncertmistrzyni Izabela Bławat-Leofreddi tym razem nie wystąpiła w roli solistki, ale miała sporo pierwszoplanowych partii, choćby w „Jalousie” Jacoba Gade’a, czyli kto wie, czy nie najsłynniejszym tangu napisanym przez europejskiego kompozytora, w dodatku w czasie jego olbrzymiej popularności, mierzonej nie tylko ilością wykonań na żywo czy emisji radiowych, ale też sprzedażą nut i płyt. Równie urokliwie zabrzmiało „Tango in D” Isaaca Albéniza, fragment suity España, Op. 165, po czym orkiestra zabrała słuchaczy w podróż do Urugwaju i Argentyny.
„La cumparsita” Gerardo Matosa Rodrígueza była kolejnym evergreenem i mocnym punktem programu, podobnie jak inspirowane muzyką kreolską „Por una cabeza” Carlosa Gardela i liryczne „El Choclo” Ángela Villoldo. Poza dużą dawką świetnej muzyki w perfekcyjnym wykonaniu koncert obfitował też w inne niespodzianki, ponieważ wśród posiadaczy koncertowych karnetów rozlosowano dwa podwójne zaproszenia na imprezy zewnętrzne w sali Filharmonii Kameralnej, to jest koncert zespołu Raz Dwa Trzy oraz spektakl „Imię”. Po tej chwili przerwy na estradzie pojawił się Paweł Gusnar, a program zmienił charakter, z bardziej rozrywkowego na klasyczny, chociaż to wciąż było tango. Astor Piazzolla jest z nim powszechnie kojarzony, ale bardziej jako twórca tango nuevo niż tradycjonalista, co czasem ściągało nad jego głowę burzowe chmury, a zwolennicy bardziej komercyjnej odmiany gatunku nie cenili jego twórczości. Obecnie sytuacja wygląda zupełnie inaczej, a kompozycje Piazzolli ma w repertuarze wielu wykonawców z całego świata.
Jest wśród nich również Paweł Gusnar, który zachwyca interpretacjami arcydzieł argentyńskiego mistrza i ma ich w bogatym repertuarze sporo. W czwartkowy wieczór przypomniał najpierw „Tango Ballet” we własnym opracowaniu na saksofon sopranowy i orkiestrę smyczkową, kompozycję, którą w roku 2012 nagrał z łomżyńskimi filharmonikami na CD „Saxophone Impressions”. Sześć mieniących się różnymi barwami, zróżnicowanych części z dwiema wolniejszymi i bardzo nastrojowymi milongami na czele, okazało się wydarzeniem koncertu i głównym punktem programu. Solista i orkiestra brzmieli niczym jedność, a publiczność, niezależnie od wieku, słuchała jak zaczarowana. Zamykające podstawową część koncertu „Le Grand Tango” Piazzolli również okazało się wydarzeniem: nie tylko dlatego, że oryginalnie owa kompozycja powstała na fortepian i wiolonczelę wielkiego Mścisława Rostropowicza, a w Łomży zabrzmiała na saksofon altowy i smyczki, ale też dzięki porywającej interpretacji. Nie obyło się więc bez bisu, którym było słynne „Oblivion”, jedna z dwóch najbardziej znanych kompozycji Astora Piazzolli i zarazem światowy evergreen muzyki jako takiej. Nic więc dziwnego, że po takich koncertach jak czwartkowy grono odbiorców Filharmonii Kameralnej powiększa się regularnie, a obie strony tylko na tym zyskują: natchniona przez tak licznych słuchaczy orkiestra wznosi się na jeszcze wyższy poziom artystyczny i wykonawczy, zaś publiczność ma możność regularnego obcowania z arcydziełami rodzimej i światowej muzyki w przepięknym wykonaniu.

Fot. Wiesław W. Wiśniewski

 

Fot. FKWL