ŁOMŻYŃSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Tadeusz Chachaj – dyrygent
1. G. Bizet – Carmen – uwertura
2. G. Bizet – Aragonoise – taniec
3. J. Brahms – V taniec węgierski
4. E. Kalman – Księżniczka Czardasza – parafraza
5. J. Strauss – Nowa polka pizzicato
6. M. Rodriguez – La Cumparsita – tango
7. A. Rubinstein – Melodia
8. T. Chachaj – Czardasz
9. J. Strauss – Grzmoty i błyskawice – polka
10. E. Malando/T. Chachaj – Ole Quapa – tango argentyńskie
„Łomżyńska Orkiestra Kameralna”
Dwudziestolecie swego istnienia w roku 1997 Łomżyńska Orkiestra Kameralna uczciła wydaniem debiutanckiej płyty CD. A były to czasy wyjątkowo niesprzyjające kulturze wysokiej, szczególnie w mniejszych ośrodkach. Większość ówczesnych orkiestr nie miała praktycznie szans na wydanie płyty, wiązało się to bowiem z ogromnymi nakładami finansowymi, począwszy od sesji nagraniowej aż do kosztów tłoczenia płyty. Dlatego regularnie nagrywały tylko największe i najbardziej znane orkiestry, związane często kontraktami z dużymi wytwórniami fonograficznymi.
– To były czasy niełatwe dla zrealizowania i nagrania płyty – mówi klarnecista Wiesław Wasik. – Nie mieliśmy przecież wtedy odpowiednich warunków do pracy, poza tym to było duże przedsięwzięcie, bo trzeba było wynająć studio nagrań.
– Na to, że nagraliśmy tę płytę złożyło się kilka rzeczy – dodaje kontrabasista Bogdan Szczepański. – Poziom artystyczny orkiestry podniósł się znacznie, wypracowała też swój żelazny repertuar oraz wyprodukowanie i wydanie płyty nie było już wtedy takim problemem, jak jeszcze dziesięć czy pięć lat wcześniej. Był więc to dobry czas, żeby zarejestrować płytę, żeby pojawił się ślad, że ta orkiestra istnieje i w jaki sposób gra. Bo przecież praktycznie każda orkiestra, żeby istnieć musi też mieć co pokazać, a materiały amatorskie nagrywane kamerą czy dyktafonem to nie to samo.
Tym bardziej godny podkreślenia jest więc fakt, że album „Łomżyńska Orkiestra Kameralna” ukazał się nakładem ŁOK, dzięki zaangażowaniu jej ówczesnego dyrygenta i dyrektora artystycznego, Tadeusza Chachaja.
– Łomża szybciej nagrała płyty kompaktowe niż filharmonia białostocka! – wspomina Tadeusz Chachaj. – Kiedy mieliśmy nagrywać tę debiutancką, po raz pierwszy w życiu pokusiłem się o eksperyment. Nie było pieniędzy na wydanie płyty, bo to kosztowało wtedy bardzo dużo. Poszedłem więc – nie będę wymieniał nazwisk – do pani dyrektor jednego z banków i powiedziałem: proszę mi dać listę bogatych mieszkańców Łomży. Odpowiedziała czy wiem, że to nie można, itd. Ale wyjaśniłem, że będę musiał spotkać się z bogatymi ludźmi, bo chodzi mi o nagranie płyty, o sponsoring. I wymęczyłem tę listę. I sekretarka dzwoni do Śniadowa, poprosiłem o rozmowę z dyrektorem. Zacząłem tak, jak później praktykowałem to ze wszystkimi rozmówcami: czy pan dyrektor zechciałby ze mną wypić kawę? Szok z tamtej strony, cisza. Po pewnym czasie mówię, że tu i tu będę na pana czekał. A akurat byłem umówiony o 9 czy 10 godzinie z prezydentem. Wracam od niego, a koło budynku, gdzie mieściły się biura orkiestry chodzi jakiś człowiek. Mijamy się raz, drugi i w końcu przepraszam go pytając: czy pan dyrektor taki a taki? Idziemy na górę, pijemy kawę i mówię: panie dyrektorze, prosta sprawa, nie będę owijał w bawełnę. Brakuje mi 100 tysięcy na wydanie płyty. A on mówi: wie pan, że nas jest trzech? Ale w tej sytuacji będę musiał sam podjąć decyzję. I tak pomyślałem, ile ewentualnie da nam na tę płytę? Z tego co pamiętam, było to chyba 50 tysięcy. Powiedziałem; panie dyrektorze, jest pan genialny! No i tak praktykowałem ze wszystkimi dyrektorami różnych przedsiębiorstw i nikt mi nie odmówił!
Środki potrzebne do nagrania i wytłoczenia płyty zostały zebrane dzięki pomocy takich instytucji, jak: Bank Polska Kasa Opieki S.A. Oddział w Łomży, PREFBET Sp. z o.o. Śniadowo oraz Zakładu Usług Informatycznych „NOVUM” w Łomży. Wsparcia nie odmówiły również Urząd Wojewódzki oraz Urząd Miejski w Łomży. Dzięki ich hojności orkiestra mogła zarejestrować materiał na płytę w jednym z najlepszych studiów nagraniowych wschodniej Polski – Studio Rembrandt Polskiego Radia Białystok, z realizującym nagrania Arturem Mitroszem.
– Materiał był ograny, przygotowany, w zasadzie wystarczyło więc wejść do studia i go zarejestrować – podkreśla Bogdan Szczepański. – Studio Rembrandt było wtedy jednym z najlepiej technicznie wyposażonych studiów nagraniowych w Polsce. To również pozwalało na pewne uproszczenia techniki nagrania, więc przy pojawieniu się jakichś pomyłek czy błędów, które przy nagraniach są nieuniknione, nie trzeba było nagrywać wszystkiego od początku. Samo nagranie to jedno, później był tzw. mastering, który trwał dłużej, ale efekt był zupełnie przyzwoity.
Na pierwszą płytę łomżyńskiej orkiestry trafiło 10 utworów. Ponieważ było to wydawnictwo podsumowujące niejako 20-lecie ŁOK, zostały one dobrane tak, by jak najpełniej ukazać umiejętności muzyków oraz to, jak potrafią odnaleźć się w tak różnorodnym repertuarze.
Wszystko zaczyna się od dwóch kompozycji Georgesa Bizeta: uwertury z opery „Carmen” oraz żywiołowego tańca Aragonoise. Pod trzecim indeksem kryje się równie skoczny, ale z lirycznymi wyciszeniami, V taniec węgierski Johannesa Brahmsa, po którym orkiestra wykonuje przebojową parafrazę tematu z operetki „Księżniczka Czardasza” Emmericha Kálmána. Łomżyńscy kameraliści pokusili się również o zagranie dwóch, jakże odmiennych, polek Johanna Straussa: subtelnej, wyciszonej Nowej polki pizzicato oraz znacznie bardziej dynamicznej, Grzmoty i błyskawice.
Równie dobrze muzycy wypadają w żywiołowym repertuarze południowoamerykańskim, który Tadeusz Chachaj preferował prowadząc nie tylko łomżyńską orkiestrę. Dlatego na płytę trafiły tango La Cumparsite M. Rodrigueza oraz tango argentyńskie Ole Quapa E. Malando, w opracowaniu dyrygenta.
– To tango Malando jest znakomite! – mówi Tadeusz Chachaj. – W latach 50. byłem drugim dyrygentem w Rzeszowie i wtedy napisałem tego Czardasza oraz opracowałem argentyńskie tango Ole Quapa Wyprzedziłem tym aranżem innych na owe czasy o 20-30 lat, bo jak na tamte czasy to było bardzo nowoczesne opracowanie. Nawet teraz świetnie się tego słucha! Czardasza i tango nagrał Debich z orkiestrą, później Rachoń tango. U Rachonia grałem zresztą w czasie studiów przez półtora roku jako waltornista.
Na płycie nie mogło zabraknąć również utworów kompozytorów polskich. Pierwszym jest liryczna, brzmiąca niczym fragment ścieżki dźwiękowej romantycznego filmu, Melodia autorstwa wybitnego pianisty Artura Rubinsteina. Kolejnym wspomniany już Czardasz Tadeusza Chachaja, w niczym nie ustępujący dziełom rdzennych kompozytorów z tamtego regionu. Nic dziwnego, że tak urozmaicona płyta została doskonale przyjęta przez publiczność, stając się pierwszym, ale nie ostatnim, sukcesem łomżyńskiej orkiestry.
– Fajnie, że takie płyty są nagrywane – ocenia Wiesław Wasik. – Jest to na pewno doskonała promocja dla naszego miasta. Jak gdzieś wyjeżdżam, albo ktoś przyjedzie zza granicy, zawsze wręczam mu naszą płytę i ludzie chętnie ich słuchają. Mam na przykład znajomych w Szwajcarii, których poznałem dzięki wyjazdowi orkiestry, bo mieszkałem u nich przez tydzień. Pierwszą płytę wydaliśmy w 1997 r. 10 lat wcześniej orkiestra była w Szwajcarii i tam zobaczyłem po raz pierwszy na półce, w mieszkaniu tych państwa, u których mieszkałem, płytę kompaktową. To były początki tego nośnika, jakość była super, nie zajmował też wiele miejsca. Pamiętam, że przejrzałem wtedy płytotekę tego Petera, a miał samą muzykę operową – mimo tego, że był z zawodu kolejarzem, interesował się muzyką wokalną. Nawet wtedy nie przypuszczałem, że za 10 lat my też nagramy taką płytę!
– Kiedyś pojechałem dyrygować do Łodzi świetną orkiestrą i wziąłem to moje opracowanie tanga, które nagraliśmy z ŁOK na pierwszą płytę, z partyturą włącznie – podkreśla Tadeusz Chachaj. – Rozdałem materiał, zaczynam próbę. I oni grają tak po dziadowsku, tak niechlujnie… Mówię: proszę panów czy u was można przesłuchać płytę? Posłuchacie amatorskiej – specjalnie tak powiedziałem – 25 czy 27-osobowej orkiestry z Łomży, jak ona gra to tango. Jak puścili płytę, posłuchali nagrania – była to zupełnie inna gra! Utarłem im nosa tą „amatorską” orkiestrą.
Wojciech Chamryk