Nie lada atrakcję przygotowała dla melomanów i zarazem miłośników X Muzy Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego. W Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich w Łomży odbył się bowiem koncert połączony z projekcją słynnego niemego filmu „Golem” („Der Golem, wie er in die Welt kam”) z roku 1920. Autorka muzyki Rossella Spinosa wystąpiła jako solistka-pianistka, a orkiestrę poprowadził również artysta ze słonecznej Italii, Alessandro Calcagnile. Był to pierwszy, historyczny pokaz w Łomży niemego filmu z muzyką klasyczną graną na żywo, w dodatku z udziałem kompozytorki.
Wieść o projekcji „Golema” z nową oprawą muzyczną, autorstwa kompozytorki, specjalizującej się w pisaniu ścieżek dźwiękowych do dawnych filmów, zelektryzowała łomżyńską publiczność.
Dlatego też w czwartkowy wieczór w auli Centrum Kultury zasiedli nie tylko wytrawni, „abonamentowi” melomani, ale też liczne grono słuchaczy przyciągniętych aurą nowinki, bo jednak czegoś takiego jeszcze w Łomży nie grano, a do tego również miłośnicy klasycznego filmu, dotąd raczej stroniący od sal koncertowych. Niektórzy z nich z rozrzewnieniem wspominali czasy dawnego WDK i funkcjonującego w tej właśnie sali kina „Październik”, ale wtedy nie było szans na taki seans, bo moda na nie pojawiła się stosunkowo niedawno. Trwa jednak w najlepsze i w końcu zawitała też do Łomży, bo przecież w końcu października w MDK-DŚT wyświetlono słynny niemy film „Berlin: symfonia wielkiego miasta”, gdzie na żywo grała legenda rocka industrialnego Agressiva 69, a teraz przyszła pora na inne niemieckie arcydzieło sprzed udźwiękowienia filmu, to jest „Golema” Paula Wegenera.
– Kim jest Golem? Kamieniem, który się budzi do życia – oceniał w roku 1924 serię trzech filmów Paula Wegenera wybitny pisarz i jeden z prekursorów rodzimej krytyki filmowej Karol Irzykowski. – Z początku jest niewolnym narzędziem, które obraca żarna, potem zaczyna tęsknić, kochać, nawet zazdrościć. Coś jakby rzeźba Rodinowska przetłumaczona na film. (…) Potem chwila zakochania się, a z tym ocknięcie się, przebłyski uświadomienia, że poza nim jest coś jeszcze, chwila metafizycznego podziału na „ja” i świat. Wychodzi na ulice Pragi (…) kroczy coraz prędzej; ludzie rozbiegają się; wychodzi na pole, przechodzi przez rzekę, ściga kochanków i dogania ich na wysokiej wieży, z której spada po przypadkowej utracie czarodziejskiego zwitka.
Łomżyńska publiczność mogła obejrzeć trzeci obraz Wegenera, prequel trylogii „Der Golem, wie er in die Welt kam”; powstały już po zakończeniu I wojny światowej i jedyny ocalały w całości.
Nową muzykę do niego stworzył nie byle kto, bo Rossella Spinosa, kompozytorka specjalizująca się w tego typu produkcjach i odnosząca na tym polu spore sukcesy.
– „Golem” to bardzo inspirujący film, ponieważ opowiada o ważnych sprawach, o przekraczaniu przez ludzi pewnych barier – mówi Rossella Spinosa. – Jest też dla mnie bardzo ważny, bo chociaż skomponowałam już muzykę do bardzo wielu niemych filmów, bo aż 92, w tym dzieł Fritza Langa czy Friedricha Murnau, to ten okazał się ogromnym sukcesem i był pokazywany wielokrotnie nie tylko we Włoszech, ale i w innych krajach, w tym na festiwalach niemych filmów. No i dzisiaj jest pierwszy raz, kiedy gram go z orkiestrą filharmoniczną, co jest świetnym doświadczeniem.
– Dyrygowanie podczas wyświetlania filmu jest szczególnym doświadczeniem – dodaje Alessandro Calcagnile. – Zawsze jest jakiś element ryzyka, mimo tego, że film jest przecież zawsze ten sam, a partytura i aranżacja materiału doskonale znane, że nie utrafi się idealnie z tempem, przez co będzie rozbieżność między tym co widz widzi na ekranie, a słyszy. Nie jest więc to łatwe, mimo tego, że prowadziłem już orkiestrę z muzyką do wielu niemych filmów, ale jestem szczęśliwy, że mogę to robić, bo są to wyjątkowe koncerty.
Takim też okazał się koncert/seans łomżyński. Klasyczny film, zapowiedź późniejszego nurtu horrorów, nie był znany wszystkim widzom, a i ci oglądający go już kiedyś zyskali niepowtarzalną okazję spojrzenia nań z zupełnie innej perspektywy, dzięki nowej, intrygującej muzyce Rosselli Spinosy, perfekcyjnie granej przez 13-osobowy skład łomżyńskich filharmoników. Nie bez znaczenia, poza ogromnym profesjonalizmem członków orkiestry, był tu zapewne fakt, że Alessandro Calcagnile gościł w Łomży już po raz trzeci, a Rossella Spinosa po raz drugi, tak więc wspaniale rozumieli się z łomżyńskimi muzykami podczas arcytrudnego zadania, jakim jest granie na żywo do filmu przez blisko 90 minut, kiedy to najmniejszy błąd może zepsuć wszystko.
– Tworzenie muzyki do takiego niemego filmu to zawsze jest wyzwanie, ale i ogromna przyjemność – podkreśla Rossella Spinosa. – Ale pracowałam przecież z tak wybitnym kompozytorem jak Luis Bacalov, który otrzymał Oscara za muzykę do filmu „Listonosz”, zresztą grałam tu w roku ubiegłym jego „Baires 1 Suite”. Graliśmy razem przez długie lata i powiedział mi kiedyś: dokonałaś dobrego wyboru, ponieważ możesz dzięki temu pracować z najlepszymi reżyserami i do tego komponować swoją muzykę: oglądasz film, zapoznajesz się z cechami charakteru jego bohaterów i tworzysz. Piszę w ten sposób, żeby moja muzyka nie istniała w oderwaniu od scen filmowych. Próbuję stworzyć swoisty dialog pomiędzy muzyką a tym, co dzieje się na ekranie, a kiedy uda się uzyskać coś takiego, to jest to naprawdę magiczny moment.
Wojciech Chamryk