Koncert Filharmonii Kameralnej im Witolda Lutosławskiego uświetnił łomżyńskie obchody majowych świąt patriotycznych. W Dniu Flagi oraz w przeddzień 233. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja łomżyńscy filharmonicy pod batutą Rubena Silvy wykonali bardzo różnorodny program. Sopranistka Paulina Janczaruk śpiewała nie tylko pieśni Stanisława Moniuszki, ale też inny repertuar, zachwycając choćby liczną publiczność słynną arią „Les oiseaux dans la charmille” z opery „Opowieści Hoffmanna” Jacquesa Offenbacha.

Program majowych uroczystości tradycyjnie już od lat obejmuje również koncert Filharmonii Kameralnej im Witolda Lutosławskiego, która z tej okazji przygotowuje zawsze dopracowane i bardzo różnorodne programy oraz zaprasza ciekawych solistów i dyrygentów, nierzadko pochodzących zza granicy. Tym razem obsada była krajowa, ale nader interesująca, bowiem goszcząca w Łomży po raz pierwszy Paulina Janczaruk (sopran liryczno-koloraturowy) to śpiewaczka nie tylko obdarzona bardzo ciekawym głosem, ale też coraz bardziej rozpoznawalna, zaś dyrygent Ruben Silva, naturalizowany Boliwijczyk, jest łomżyńskiej publiczności doskonale znany i bardzo przez nią lubiany. Zainteresowanie koncertem „Muzyczna majówka” było więc, mimo odbywających się w tym samym czasie innych wydarzeń, bardzo duże, a do tego publiczność była nader zróżnicowana wiekowo, od dwuletnich dzieci do seniorów 80+.
Orkiestra zagrała jednak tak, że zarówno program, jak też jego wykonanie, przypadło słuchaczom do gustu niezależnie od wieku. Na początek zabrzmiała muzyka polska: Dudziarz Henryka Wieniawskiego, jeden z jego dwóch mazurków charakterystycznych z op. 19 oraz Tańce góralskie z opery „Halka” Moniuszki w wersjach instrumentalnych, a „Polna różyczka” i słynna „Prząśniczka” tegoż kompozytora w wykonaniu Pauliny Janczaruk. Publiczność nie kryła satysfakcji, a blok utworów autorstwa Johanna Straussa syna ukontentował ją jeszcze bardziej. Po raz kolejny okazało się, że łomżyńscy filharmonicy, prowadzeni pewną ręką doskonale ich znającego Rubena Silvy, nie mają sobie równych, jeśli chodzi o wykonywanie Straussowskiego repertuaru.
Grali z niewysłowioną lekkością, a do tego nader stylowo, na czym Einzugsmarsch z operetki „Baron cygański” i Marsz perski tylko zyskały. Zabrzmiały też „Odgłosy wiosny”, ale nie instrumentalna wiązanka, którą Filharmonia Kameralna wykonywała już w przeszłości, ale ich wersja oryginalna – walc, zaśpiewany przez Paulinę Janczaruk. Śpiewaczka jeszcze kilkakrotnie potwierdzała, że opinie jej o dużym talencie i pięknym głosie w żadnym nie są przesadzone, śpiewając choćby Intermezzo z opery „Rycerskość wieśniacza” Mascagniego, ale punktem kulminacyjnym w jej wykonaniu była aria „Les oiseaux dans la charmille” z opery „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha. Kiedyś bardzo popularna, później jakby odsunięta na plan dalszy, ale obecnie, po przypomnieniu jej przez Cristinę Ramos w programie „Got Talent España”, w brawurowym połączeniu z „Highway To Hell” AC/DC, znowu święcąca triumfy.
W Łomży została zaprezentowana w aktorskiej, pełnej żartobliwych akcentów, porywającej interpretacji, w czym miał też udział prowadzący koncert Bogdan Szczepański.
Z kolei sama, licząca 22 osoby orkiestra, z koncertmistrzynią Izabelą Bławat-Leofreddi na czele, błyszczała w zwiewnej, lirycznej Medytacji z opery „Thaïs” Masseneta, w której Filip Szymaniak, nie po raz pierwszy zresztą, ze skrzypka przeobraził się w pianistę oraz teoretycznie finałowym, tanecznym Farandole ze Suity „Arlezjanka” Bizeta.
O takim zakończeniu koncertu nie było jednak mowy, a długa owacja sprawiła, że na bis Paulina Janczaruk i Filharmonia Kameralna im Witolda Lutosławskiego pod batutą Rubena Silvy wykonali jeszcze arię „Miłość to niebo na ziemi” z operetki „Paganini” Lehára, stawiając tym samym przysłowiową kropkę nad i w kontekście tego bardzo udanego koncertu. Kolejne odbędą się już wkrótce, ponieważ w maju łomżyńscy filharmonicy wystąpią w Łomży jeszcze cztery razy, w tym dwukrotnie podczas Nocy Muzeów.

Fot. Wiesław W. Wiśniewski