Skrzypkowie Piotr Sawicki i Filip Szymaniak oraz kontrabasista Mateusz Bakun byli bohaterami kolejnego koncertu z cyklu „Muzyczne wieczory u Lutosławskich”. Muzycy Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego zagrali w salonie Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie wspaniały koncert, prezentując klasyczne i rozrywkowe kompozycje w nowych aranżacjach. Liczna publiczność nie kryła zachwytu, a koncert zakończył się rzecz jasna bisem – równie porywającym jak wcześniej wykonane utwory.
Koncerty „Muzyczne wieczory u Lutosławskich” odbywają się już od dwóch lat. Pomysł występów kameralnych składów czy solistów wraz z akompaniatorami w salonie dawnej siedziby rodu Lutosławskich okazał się strzałem w przysłowiową dziesiątkę nie tylko ze względów artystycznych, ale też z racji niesłabnącego zainteresowania słuchaczy. Magnesem przyciągającym do Drozdowa publiczność są nie tylko wielkie nazwiska, również artystów zza granicy, ale również starannie dobierane propozycje repertuarowe. Organizowane przez Filharmonię Kameralną koncerty są też bowiem doskonałą okazją do zobaczenia składów nietypowych, bądź nawet zawiązanych specjalnie z okazji tamtejszego występu. Podobnie było w sobotni wieczór 18. stycznia, ponieważ trio Sawicki/ Szymaniak/Bakun powstało niedawno i był to jego pierwszy publiczny występ.
– W Filharmonii współpracujemy ze sobą już od dawna, a do tego koncertu doszło przez przypadek – mówi Piotr Sawicki, koncertmistrz łomżyńskiej orkiestry. – Wyszedłem do dyrektora Jana Miłosza Zarzyckiego z inicjatywą zagrania czegoś innego, nie do końca klasycznego. Z Filipem znamy się już bardzo długo, więc zaproponowałem jego. Jak jest już dwoje skrzypiec, to do jazzu pasuje jeszcze kontrabas, a Mateusz zgodził się bez wahania i tak mamy to trio.
Zaciekawiona nietypowym składem i doborem repertuaru publiczność dopisała, a artyści nie zawiedli jej oczekiwań, prezentując się z jak najlepszej strony. Tytuł koncertu „Klasycznie i rozrywkowo” zobowiązywał, tak więc Piotr Sawicki i Filip Szymaniak zaczęli od skrzypcowego duetu, grając IV sonatę F-dur francuskiego kompozytora epoki baroku Jeana-Marie Leclaira.
Równie pięknie zabrzmiał 2 kaprys na dwoje skrzypiec op.18 Henryka Wieniawskiego, utwór stworzony co prawda przez mistrza dla celów edukacyjnych, ale o dużych walorach melodycznych i wymagający od wykonawców nie lada umiejętności, co dostrzegła i doceniła publiczność.
Już z Mateuszem Bakunem w składzie zabrzmiały utwory rozrywkowe, w aranżacjach obu skrzypków powstałych na podstawie symfonicznych opracowań Igora Frołowa.
Musicalowy szlagier „Smoke Gets In Your Eyes” Jerome’go Kerna miał więc w sobie sporo jazzowych pierwiastków i dużą dawkę wirtuozerii, podobnie jak dynamiczny, pełen werwy ragtime Scotta Joplina „Easy Winners”. – Mamy karnawał, więc zaproponowaliśmy taki urozmaicony, przekrojowy repertuar – mówi Piotr Sawicki. – Mamy łatwiej o tyle, że jesteśmy już troszeczkę znani wśród łomżyńskich melomanów, ale jazz wciąż jest nurtem niezbyt popularnym, a do tego wymaga od wykonawcy bardzo dużo. Ale my tutaj we trójkę bawimy się tym, a jeśli się bawimy, to tym łatwiej myślę, że ta muzyka trafia do odbiorców.
Pięknie i nader stylowo zabrzmiały też kompozycje mistrza argentyńskiego tanga Astora Piazzolli: „Verano Porteno”, „Milonga del Angel” i „ Adiós Nonino”. Nie zabrakło popisów obu skrzypków, również Mateusz Bakun nie ograniczał się tylko do typowo rytmicznej gry. Nic więc dziwnego, że zachwyceni słuchacze domagali się bisu, którym okazało się efektowne opracowanie kolejnego musicalowego evergreenu „My Favourite Things” słynnego duetu Rodgers/Hammerstein.
– Takie koncerty nie zdarzają się we wszystkich filharmoniach, poza tym nie każda z nich dysponuje małą salą – podsumowuje Piotr Sawicki. – Ten salon w muzeum w Drozdowie zachęca do tego, żeby odbywały się w nim koncerty kameralne, a jeśli dyrektor Zarzycki daje muzykom zielone światło, stwarza możliwości do grania takich koncertów, to my z chęcią z nich korzystamy i dobrze, że takie koncerty się odbywają, bo w sumie są rzadkością. Dzięki nim my nie gramy tylko tego wielkiego, klasycznego repertuaru, możemy realizować się również w czymś innym, a do tego jest to również dodatkowa atrakcja dla publiczności.
– Na co dzień gramy w Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego – dodaje Mateusz Bakun. – Piotr na stałe, my z Filipem na zasadzie współpracy i bardzo fajnie jest zagrać w dworku związanym z Lutosławskimi. Jest to pewien rodzaj wyróżnienia, że nie gramy w kinie czy w kawiarni, tylko w miejscu tak ważnym dla polskiej muzyki. Myślę też, że warto przychodzić na te kameralne koncerty, bo jest to coś zupełnie innego niż Filharmonia Kameralna i jej muzycy wykonują na co dzień – warto tu wpadać i zapraszamy na kolejne wydarzenia z tego cyklu!
Wojciech Chamryk