211 rocznicę urodzin Fryderyka Chopina orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego uczciła okolicznościowym koncertem online. Poprowadził go Jan Miłosz Zarzycki, a w roli solistki wystąpiła utytułowana pianistka Joanna Marcinkowska, goszcząca w Łomży po raz pierwszy. – Przez ostatnich kilka lat z powodu remontu nasz fortepian był zamknięty w garderobie i nie było do niej dostępu – mówi Jan Miłosz Zarzycki. – Dlatego mogliśmy koncerty fortepianowe wykonywać jedynie w szkole muzycznej; na szczęście rektor Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości, profesor Dariusz Surowik zgodził się, aby po odblokowaniu garderoby nasz fortepian wstawić tutaj i koncertować w auli uczelni. Dzięki temu możemy dzisiaj na naszym Bechsteinie wykonać ponadczasowe utwory Fryderyka Chopina.
Biografowie najsłynniejszego, a przy tym niezmiernie cenionego również w świecie, polskiego kompozytora nie są zgodni co do dokładnej daty jego urodzin. Jednak zważywszy poziom i uniwersalny charakter twórczego dorobku wielkiego Fryderyka spory, czy przyszedł na świat 22. lutego czy 1. marca, nie mają większego znaczenia, podobnie zresztą jak w przypadku Ludwiga van Beethovena – ważne, że w roku bieżącym obchodzimy 211 rocznicę urodzin Chopina, mistrza nad mistrze. Takie okazje zawsze warto celebrować i podkreślać, szczególnie w czasach niezbyt sprzyjających nie tylko muzyce klasycznej, ale też generalnie jako takiej, z racji pandemicznych, trwających już od ponad roku, zawirowań. Łomżyńska Filharmonia Kameralna również boryka się z ich skutkami, a kolejne lockdowny bardzo utrudniają jej codzienną pracę. Mimo tego przebiega ona nad wyraz sprawnie: nie dość, że orkiestra zagrała niedawno, świetnie przyjęte i z bardzo dobrą frekwencją, dwa, a właściwie to nawet trzy, koncerty na żywo, to regularnie nagrywane są też kolejne, przeznaczone do emisji online. 24. lutego w gościnnej auli Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości rejestrowano materiał do dwóch koncertów online: „Wspomnienia poety“ z poezją Henryka Gały oraz poświęconego muzyce Chopina „Urodziny Fryderyka”. Jak we wcześniejszych produkcjach tego typu za rejestrację dźwięku odpowiadało BEES Studio Bogdana Szczepańskiego, realizacja i montaż materiału były zaś dziełem Mateusza Goca. Nagrania przebiegały nad wyraz sprawnie, a ciekawostką było to, że w Suicie h-moll nr 2 BWV 1067 Jana Sebastiana Bacha przygotowywanej do „Wspomnienia poety“, konkretnie w Polonaise-double, partię klawesynistki wykonała pianistka Joanna Marcinkowska, solistka nagrywanego tego samego dnia programu chopinowskiego. Artystka chętnie zgodziła się na rozmowę w przerwie nagrań:
Dzisiejsze nagrania w Łomży są dla pani ciekawe o tyle, że poza wystąpieniem w roli solistki podczas koncertu chopinowskiego zadebiutowała pani jako klawesynistka, realizując partię basso continuo w kompozycji Jana Sebastiana Bacha?
– Było to dla mnie dosyć niespodziewane, ponieważ dyrektor Zarzycki poprosił mnie o wykonanie tej partii w Polonezie w ostatniej chwili. Z przyjemnością udzieliłam się więc jako jeden z członków orkiestry, biorąc tym samym udział w nagraniu dwóch koncertów jednego dnia. Bardzo lubię takie wyzwania, wzbogacające moje doznania artystyczne, stąd moje częste występy z zespołami, czy to w charakterze solistki w koncertach symfonicznych, czy też członka zespołu różnych formacji kameralnych.
Jednak głównym powodem pani wizyty w Łomży jest program chopinowski – coś dla każdego pianisty z jednej strony obowiązkowego, ale też i nieoczywistego, bo zawsze pojawia się chęć, żeby do tych, tak znanych i wspaniałych kompozycji, dodać coś od siebie?
– Najważniejszy dla mnie jest szacunek dla kompozytora i jego dzieła. Dlatego staram się jak najgłębiej wniknąć w intencje kompozytora, realizując jego wskazania interpretacyjne, ale nie rezygnując przy tym z przekazania czegoś od siebie.
Ma pani o tyle utrudnione zadanie, że normalnie byłby to koncert, ale w obecnych warunkach trzeba zrealizować nagranie. Na tej sali mieści się blisko 400 osób – to deprymujące grać ze świadomością, że czyni się to przed rzędami pustych krzeseł, nie czując reakcji i energii publiczności, jest to dodatkowe wyzwanie?
– Zdecydowanie bardziej wolę grać przed publicznością. Pracujemy przecież w tych czterech ścianach przy instrumencie, potem próbujemy z orkiestrą, żeby w rezultacie podzielić się muzyką ze słuchaczami, bo przede wszystkim gramy przecież dla nich. W obecnej sytuacji ten proces jest niejako wydłużony, ponieważ jest przestrzeń, w której musimy być sami i za chwilę to, co żeśmy zinterpretowali, znajdzie się w przestrzeni publicznej, dzięki emisji w internecie. Niestety nie będziemy wtedy razem, co jest dla mnie przykre. W trakcie nagrania staram się jednak o tym zapomnieć, myśleć o tym, że tego za jakiś czas też będzie ktoś słuchał, tylko, że niestety nie w tym samym momencie. Mam nadzieję, że już niedługo będziemy w stanie opanować pandemię na tyle, że ten kontakt z publicznością będzie już regularny, dzięki czemu i my – wykonawcy, razem ze słuchaczami przeżywać będziemy piękno muzyki.
Potwierdził to wyemitowany 20. marca i cały czas dostępny na YouTube koncert. Raptem jedna próba wystarczyła do tego, by orkiestra smyczkowa Filharmonii łomżyńskiej nawiązała z Joanną
Marcinkowską świetny kontakt, czego efektem były porywające wykonania Andante spianato i Wielkiego Poloneza Es-dur op. 22 oraz Fantazji na tematy polskie op. 13 w kameralnej wersji, w których instrumentalny kunszt artystów splatał się w nad wyraz efektowną całość z interpretacyjną głębią. Solistka zabłysła nie tylko w pierwszej części kompozycji z opusu 22., przedstawiając też subtelne, wysmakowane wręcz, wykonanie Walca As-dur op. 42, a i sama orkiestra nie pozostała w tyle, wykonując na początku koncertu słynne Preludium e-moll op. 28 nr 4 w opracowaniu na smyczki. Obecny lockown pewnie znowu wymusi na Filharmonii Kameralnej intensyfikację działań pod kątem koncertów online, skoro o tych na żywo z udziałem publiczności nie będzie przez jakiś czas mowy; dlatego warto śledzić Facebooka czy stronę internetową orkiestry, w oczekiwaniu na kolejne muzyczne wydarzenia z najwyższej półki.
– Z panią Joasią Marcinkowską znamy się już bardzo długo, bo przed laty koncertowaliśmy razem, jako bardzo młodzi laureaci konkursów muzycznych – podsumowuje Jan Miłosz Zarzycki. – Później spotykaliśmy się od czasu do czasu na różnych estradach, a ostatnio mieliśmy wspólny koncert, również chopinowski, w Świątyni Opatrzności z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości – cieszę się bardzo, że udało nam się tę wspaniałą pianistkę zaprosić do Łomży.
Wojciech Chamryk